Nadchodzi okres transferowy, więc działacze Manchesteru City już pracują nad wielkimi wzmocnieniami. Najdroższym wydatkiem arabskich właścicieli mistrza Anglii w tym sezonie może być Radamel Falcao, snajper Atletico, który w poprzedni sezon Primera Division zakończył z 24 trafieniami na koncie (więcej od niego zdobyli tylko Leo Messi i Cristiano Ronaldo) oraz 12 w Lidze Europy, gdzie drugi raz rzędu został najlepszym strzelcem, ponownie prowadząc swój zespół do triumfu w rozgrywkach (w 2011 roku FC Porto). Atletico Madryt za wszelką cenę chce zatrzymać swoją największą gwiazdę na kolejny sezon, ale nie będzie to takie łatwe. Po pierwsze, "Rojiblancos" zakończyli ligowe rozgrywki na piątym miejscu, co skazuje ich na kolejny rok występów w Lidze Europy, a nie Lidze Mistrzów. Przekonanie zawodnika formatu Falcao, by znów walczył jedynie o triumf w mniej prestiżowych europejskich rozgrywkach, byłoby dużą sztuką. Po drugie, Atletico tonie w długach i w letnim okienku transferowym musi zarobić przynajmniej 30 mln euro. Działacze madryckiego klubu chcą zebrać tę kwotę sprzedając mniej ważnych zawodników, jak Raul Garcia, Diego Godin lub Alvaro Dominguez. To jednak może nie wystarczyć. Niewykluczone, że odejść będzie musiał ktoś z trójki Adrian Lopez, Falcao, Arda Turan, na której szkoleniowiec Diego Simeone zamierza oprzeć siłę swojej drużyny. "El Tigre", który na Vicente Calderon trafił za 40 mln euro, z pewnością nie opuści Madrytu za mniej niż 50 mln euro. Takie pieniądze nie tylko pozwoliłyby na zniwelowanie zadłużenia, ale i na znalezienie wartościowego następcy Kolumbijczyka. Jeśli Falcao odejdzie z Atletico, będzie trzecim napastnikiem sprzedanym przez Rojiblancos za wielkie pieniądze w ostatnich latach. W 2007 roku Fernando Torres przeszedł do Liverpoolu za 38 mln euro, a przed rokiem Sergio Aguero zasilił Manchester City za 44 mln euro. Falcao, który może podążyć dokładnie tą samą drogą co Aguero, z pewnością byłby najdroższy z tej trójki.