Najlepszą polską tenisistkę - Agnieszkę Radwańską - polscy fani tenisa najczęściej mogą oglądać tylko w telewizji. W ostatni weekend kwietnia wystarczy się jednak wybrać do Gdyni, by obejrzeć ją na żywo. "Isia" - razem z siostrą Urszulą - wystąpi w barwach Polski w meczu Pucharu Federacji przeciwko Japonii. AGNIESZKA, JAKIEJ NIE ZNACIE! INTERIA.PL: Widać, że przedsezonowe przygotowania nie poszły na marne, bo "Isia" i Ula zrobiły wyraźne postępy. Zadowolony pan jest z nich? Piotr Robert Radwański: To prawda, Agnieszka poprawiła serwis, ale też kilka innych elementów. Zresztą stale musi je poprawiać, bo sport zawodowy polega właśnie na ciągłym doskonaleniu się. Byle "Isia" szła w tym kierunku, w którym zmierza, byle omijały ją kontuzje, to po US Open znowu będziemy się cieszyć z miejsca w pierwszej "dziesiątce" i to może głęboko! Początek sezonu miał dla was dwa oblicza. Z jednej strony znakomita postawa Uli, a z drugiej - nieoczekiwany spadek poza "dziesiątkę" Agi. - Trudno mówić mi, czy spadek Agnieszki z pozycji 10. w rankingu WTA na miejsce 11. to już tragedia narodowa?! Wydaje mi się, że chyba jednak nie. Trzeba to oceniać w kontekście zupełnie innym. Sezon się rozpoczął nieźle dla "Isi" - ćwierćfinałem w Sydney, w Melbourne było potknięcie, ale ogólnie Agnieszka grała może nie bardzo dobrze, ale dobrze. Taka jest jednak nasza cecha narodowa, że od razu, po jednym potknięciu następuje bicie piany. Za dużo spotyka nas nie tyle krytyki, co krytycyzmu. Odnoszę nawet wrażenie, że niektórzy się cieszą, że parę razy się nam noga powinęła. Ale Polacy nie są szczególnym narodem w tym względzie. Jeździmy po całym świecie i dochodzę do wniosku, że to przywary ogólnoludzkie. Trudno, trzeba z tym żyć. Jeśli się jest dobrym sportowcem, znajduje się na świeczniku, to wiadomo, że czasem trafi się w ogień krytyki i trzeba to brać pod uwagę. Czyli nie ma powodu do niepokoju? - Absolutnie nie. Przypominam, że to między innymi dzięki Agnieszce reprezentacja awansowała w Pucharze Federacji. W fazie grupowej pokonaliśmy wszystkie ekipy. Teraz gramy z Japonią i tak naprawdę po raz pierwszy w historii mamy szansę awansować do światowej czołówki. Jeśli się to uda, to nawet bez organizacji wielkiego turnieju, największe gwiazdy będą do nas przyjeżdżać, by grać w Pucharze Federacji! Wracając do meczu Polska - Japonia, który czeka nas w Gdyni 25-26 kwietnia, jak team Radwańskich traktuje występy dla reprezentacji? - Jesteśmy ciągle w toku przygotowań. Jeżeli utrzyma się tak piękna pogoda, to w Gdyni mam nadzieję pojawi się wielu kibiców. Z całej Polski, szczególnie mile widziani będą tam krakusy. Wprawdzie z Krakowa do Gdyni jest spory kawałek, ale ekspresem da się go przejechać w siedem godzin. To będzie akurat weekend, więc można miło spędzić czas: pokibicować, pooddychać troszkę morskim powietrzem. Dlatego zapraszam wszystkich serdecznie z flagami, z dobrym dopingiem do Gdyni! Z czego się wzięła eksplozja talentu młodszej z sióstr? Czy to kwestia dojrzewania fizycznego Uli, czy nabywania doświadczenia z sezonu na sezon? - Ula gra troszkę spokojniej niż w zeszłym roku. Na dodatek dojrzała. Przypominam, że w tym roku czeka ją matura, więc to będzie dla niej taka kropka nad "i". Ona i tak cały czas ma charakter inny niż "Isia". Nie jest tak spokojna i nie może się zmienić w jakąś tam maszynę, jak np. Bjoern Borg. Ostatnie turnieje pokazują, że Ula gra już o wiele lepiej. To jest kwestia dwóch-trzech miesięcy, jak Urszula znajdzie się w pierwszej "pięćdziesiątce". Oby tak się stało. Czy w kontekście zeszłorocznych sukcesów Agnieszki trener, a także rodzic zawodniczki nie obawia się, że ciężko będzie obronić wysoką pozycję? Stara prawda głosi, że w sporcie łatwiej jest zdobywać, niż bronić. - Spokojnie, "Isia" sobie poradzi. W kobiecym tenisie następuje powolna zmiana pokoleniowa. Podejrzewam, że siostry Williams, Kuźniecowa, Dementiewa i parę innych starszych zawodniczek będzie ustępowało miejsca młodszym. Przecież mają po 28-29 lat, więc góra pograją jeszcze rok - dwa. Nie wiem, czy tak samo Patty Schnyder, czy Amalie Mauresmo. One również wkrótce odejdą. Zatem zmiana pokoleniowa ewidentnie następuje. Już po pierwszych 25 nazwiskach w rankingu widać, że te młodsze zawodniczki pchają się w górę. Agnieszka również jest w tej grupie. Zobaczymy za rok, czy za dwa, kto będzie w pierwszej piątce czy nawet "trójce".