Obie zawodniczki z naszego kraju grały w imprezie głównej dzięki "dzikim kartom" przyznanym przez organizatorów. - Zagrałam nie tak, jak mogłam zagrać. W mniejszych turniejach nie przeżywam takiego stresu. Rywalka bardzo dobrze czytała moją grę. Za dużo piłek grałam jej na backhand, który był jej dzisiaj silną stroną - powiedziała chwilę po meczu Domachowska, która otworzyła dzień na korcie centralnym. Był to czwarty występ Domachowskiej w turnieju z cyklu WTA Tour, w tym drugi w Sopocie. W ciągu ostatnich dwóch lat dwukrotnie - także dzięki "dzikim kartom" wystartowała w warszawskim J&S Cup. Wszystkie te starty kończyła na pierwszej rundzie. W lipcu Polka wygrała turniej ITF Bella Cup w Toruniu (pula 25 tys. dol.). W pierwszym secie Polka prowadziła 2-0, a następnie 3-1.W tym momencie na jednej z trybun pojawił się transparent znapisem: "Quo vadis Marto? Po wygraną!". Tenisistka warszawskiej Mery nie poszła jednak drogą wskazana przez kibiców, bowiem później zrobiło się 4-5 i 5-6. Jedenasty gem przyniósł trzy niewykorzystane szanse na przełamanie podania rywalki, a kolejny - przy serwisie Polki - wygrany set przez Chorwatkę przy pierwszej okazji (Domachowska popełniła podwójny błąd serwisowy przy setbolu). Początek drugiego seta przyniósł prowadzenie Chorwatki 3:0, a następnie 4:1. Szósty gem rozgrywany był przy padającym deszczu. Po jego zakończeniu tenisistki na chwilę usiadły, ale sędzia zarządził kontynuowanie gry. Chwilę później - przy nasilającym się deszczu - było już 5:2. Od tego momentu Polka zdobyła jeszcze tylko jednego gema. - Dlaczego ona przegrała ten mecz. Cóż, pewnie dlatego, że ja wygrałam - stwierdziła ze śmiechem Talaja. - Ale tak naprawdę to chyba była kwestia psychiki, po prostu jest jeszcze młoda i nie ma zbyt dużego doświadczenia. - Jest utalentowaną juniorką i już przed meczem wiedziałam, że gra bardzo szybko. Na początku pierwszego seta byłam jednak zaskoczona tym, że tak pewnie kończy większość piłek - dodała. -Gdybym przyjęła jej styl gry, pewnie bym przegrała to spotkanie. Dlatego starałam się cały czas zmieniać rytm gry i urozmaicać swoje uderzenia. Właśnie to pozwoliło mi opanować sytuację. Talaja jest jedną z tych tenisistek, które przyjeżdżają do Polski - zarówno do Sopotu jak i Warszawy - od wielu lat. - To fakt, byłam tu wielokrotnie i niemal na moich oczach ten turniej rozrastał się każdego roku. Bardzo lubię to miejsce, ale zdecydowanie uważam, że tym razem jest zbyt dużo deszczu -powiedziała. Kolejną rywalką Chorwatki będzie Szwajcarka Patty Schnyder, rozstawiona z numerem 2. Tenisistki te ostatnio spotkały się przed rokiem w Helsinkach, wtedy Talaja nie wykorzystała piłki meczowej i przegrała w trzech setach. Druga z Polek występująca w turnieju głównym Joanna Sakowicz przegrała pierwszego seta z obrończynią tytyłu Dinarą Safiną 4-6, a w drugiej partii przy stanie 1-0 dla Polki mecz przerwano z powodu opadów deszczu. Po dłuższej przerwie mecz wznowiono i o dziwo Sakowicz zaczęła grać znacznie lepiej. Nasza rodaczka wygrała drugą partię 6-4, ale w decydującym secie, to Rosjanka dominowała, zwyciężając 6-2. W meczu także przerywanym przez opady Anna Pistolesi w trzech setach uporała się z Henrietą Nagyovą 6-3, 5-7, 6-2. Nagyovą wygrała w Sopocie z 1998 roku. Wśród pań odpadła także inna była triumfatorka z Sopotu (z 1996 roku) Denisa Chladkova. Rozstawiona z numerem 4 Czeszka przegrała z Francuzką Stephanie Cohen-Aloro 6-1, 2-6, 3-6. W miarę upływającego czasu z planu gier znikały kolejne mecze, które początkowo miały się odbyć pod koniec dnia. Wyniki I rundy: Anna Pistolesi (Izrael, 3) - Henrieta Nagyova (Słowacja) 6-3, 5-7, 6-2 Stephanie Cohen-Aloro (Francja) - Denisa Chladkova (Czechy, 4) 1-6, 6-2, 6-3 Maja Matevzic (Słowenia, 6) - Patricia Wartusch (Austria) 6-2,2-6, 6-3 Dinara Safina (Rosja, 7) - Joanna Sakowicz (Polska) 6-4, 4-6, 6-2 Petra Mandula (Węgry, 8) - Julia Bejgelzimer (Ukraina) 6-4, 6-4 Silvija Talaja (Chorwacja) - Marta Domachowska (Polska) 7-5, 6-3 Flavia Penetta (Włochy) - Clarissa Fernandez (Argentyna) 7-5, 6-3 Anca Barna (Niemcy) - Adriana Serra-Zanetti (Włochy) 6-2, 6-3 Jelena Kostanic (Chorwacja) - Iroda Tuliaganowa (Uzbekistan, 5) 6-2, 6-2 Anabel Medina-Garrigues (Hiszpania) - Lubomira Kurchajcova (Słowacja) 7-5, 6-3