Dla reprezentantki Danii, która pochodzi z naszego kraju, będzie to pierwszy finał wielkoszlemowej imprezy w seniorskiej karierze. Wcześniej nigdy nie udało jej się nawet awansować co ćwierćfinału. W sobotę rozstawiona z numerem dziewiątym Wozniacki pokonała Belgijkę Yanina Wickmayer 6:3, 6:3. - Czuję się fantastycznie. Jestem bardzo podekscytowana - przyznała reprezentantka Danii. Wozniacki, która nigdy wcześniej nie grała z Clijsters, odniosła 11. zwycięstwo z rzędu, licząc wygrany turniej w New Haven przed US Open, po zakończeniu tej imprezy awansuje na siódme miejsce w rankingu WTA, jej najwyższe w karierze. Belgijka także zadziwiła tenisowy świat. Clijsters przystąpiła do tegorocznego US Open z "dziką kartą", gdyż dopiero miesiąc temu wróciła ze sportowej emerytury, na którą przeszła w 2007 roku. Jej bilans od tego czasu wynosi 14-2. Żeby było ciekawiej w US Open wygrała 13 meczów z rzędu. Jak to możliwe? Zwyciężyła w tym turnieju w 2005 roku (to jest jej jedyny triumf w Wielkim Szlemie), rok później z powodu kontuzji nie broniła tytułu, a potem przeszła na sportową emeryturę. W tym czasie urodziła córkę i teraz ma szansę zostać trzecią mamą w historii, która wygra wielkoszlemowy turniej. W tegorocznym US Open Belgijka pokonała m.in. uchodzące za faworytki siostry Williams. Najpierw Venus, a w półfinale broniącą trofeum Serenę, wygrywając 6:4, 7:5. - Nie spodziewałam się, że pokonam obie. Zawsze starasz się grać swój najlepszy tenis, ale nie można było sądzić, że dobre rzeczy przytrafią się tak szybko - stwierdziła Clijsters. Koniec ich pojedynku był bardzo dramatyczny. Najpierw Serena straciła punkt po tym jak sędzia wywołał u niej błąd stóp, a decydujący punkt Amerykanka straciła kłócąc się z sędziami o tę decyzję. - To było trochę nieszczęśliwe zakończenie, ale nie wpłynie ono na moją postawę w finale - powiedziała Belgijka. Wyniki sobotnich meczów półfinałowych gry pojedynczej kobiet: Kim Clijsters (Belgia, WC) - Serena Williams (USA, 2.) 6:4, 7:5 Caroline Wozniacki (Dania, 9.) - Yanina Wickmayer (Belgia) 6:3, 6:3