Spotkali się po raz 40. Do tej pory Nadal wygrywał 24 razy, Federer - 15. W turniejach wielkoszlemowych to był ich 14. mecz. Znów lepszy bilans miał Hiszpan - 10-3. Ale zagrali na Wimbledonie, a nie na Roland Garrosie, w Londynie a nie w Paryżu, na trawie nie na mączce. Tak jak Roland Garros jest królestwem Nadala, "ziemią obiecaną" - jak napisała po jego niedawnym 12. zwycięstwie "L'Equipe" - tak Wimbledon to monarchia, w której króluje Federer. Szwajcar wygrywał ten najbardziej prestiżowy turniej ośmiokrotnie. Anglicy go pokochali. - Lubią go bardziej niż lokalnych zawodników - powiedział były dyrektor turnieju Tim Phillips. Za jego grę, ale też zachowanie, idealnie pasujące do konserwatywnego i znającego się na tenisie otoczenia. - To jest wymarzony mistrz na All England Club. Bo tutaj publiczność jest najbardziej wyedukowana. I Roger Federer jest mistrzem wyedukowanym. Jest człowiekiem nowoczesnym, ale przywiązany do kultury i kraju - tłumaczył to zjawisko John Feaver, odpowiedzialny za kontakty z zawodnikami. - On jest jak James Bond, człowiekiem idealnym - dodał. Federer czuje się w Londynie doskonale mimo swoich 37 lat. To jego świat, jego teren. W meczu z Nadalem miał spadek formy w drugim secie, co przeciwnik bezwzględnie wykorzystał. Jedna strata serwisu, potem druga i po secie. Hiszpan wyrównał stan meczu. W pierwszej partii mecz toczył się tak jak na dwóch genialnych tenisistów przystało. Ten kto serwował, ten wygrywał gema, aż do tie-breaka, w którym lepszy okazał się Federer. Bardzo zacięty był trzeci set. Długie wymiany i to jedno jedyne przełamanie, które pozwoliło Federerowi wyjść na prowadzenie. Szwajcar wspiął się na ten wyższy, nadludzki poziom. Rzeczywiście był jak James Bond. W tej fazie meczu zagrał 15 uderzeń kończących (Nadal tylko 5), miał zaledwie dwa niewymuszone błędy. Otarł się o perfekcję. W czwartym secie również wystarczyło jedno zwycięstwie przy gemie serwisowym rywala, by Szwajcar objął prowadzenie, którego nie oddał do końca. Nie miał już tak efektownych statystyk, ale już cały czas kontrolował sytuację w meczu. Mógł szybciej zakończyć ten mecz. Przy ostatnim gemie serwisowym Nadala nie wykorzystał dwóch piłek meczowych. Przy własnym serwisie musiał bronić break pointów Hiszpana, który zawsze walczy do końca. Wygrał po trzech godzinach i dwóch minutach pasjonującego pojedynku. Federer zagra o dziewiątą wygraną w Wimbledonie (po raz 12. znalazł się w finale) i o 21. triumf w Wielkim Szlemie. W niedzielnym finale zmierzy się z Novakiem Djokoviciem, z którym dwa razy przegrywał w finale londyńskiego turnieju. To również będzie mecz z kategorii tenisowych klasyków i pewnie równie dobry jak piątkowy półfinał "Fedal". Olgierd Kwiatkowski Półfinał gry pojedynczej mężczyzn Wimbledonu: Roger Federer (Szwajcaria, 2) - Rafael Nadal (Hiszpania, 3) 7:6 (3), 1:6, 6:3, 6:4