Matkowski i Mirnyj, jak na razie, pokazują się w Londynie z dobrej strony - w drodze do ćwierćfinału stracili tylko jednego seta. Dodatkowo błysnęli w drugiej rundzie, eliminując w sobotę występujących z "piątką" słynnych amerykańskich bliźniaków Mike'a i Boba Bryanów. Polak jednak tonuje hurraoptymizm. - Od ćwierćfinału zaczyna się prawdziwy turniej, nie ma tu przypadkowych par. Każdy, kto dotarł do tego etapu, może wygrać tę imprezę. Ostatni French Open pokazał, że ciężko określić, kto jest faworytem - podkreślił. W czołowej "ósemce" męskiego debla jest także jeszcze Łukasz Kubot. Lubinianin i Brazylijczyk Marcelo Melo we wtorek poznają dopiero swoich kolejnych rywali. Przed miłośnikami tenisa także przełożony z poniedziałku mecz 1/8 finału między rozstawionym z "dwójką" Serbem Novakiem Djokovicem i Francuzem Adrianem Mannarino. Zgodnie z pierwotnym planem rozegrane zostaną ćwierćfinały kobiet. W nich wiceliderka światowego rankingu Rumunka Simona Halep zmierzy się z reprezentantką gospodarzy Brytyjką Johanną Kontą (6.), triumfatorka niedawnego French Open Łotyszka Jelena Ostapenko z Amerykanką Venus Williams (13.), Hiszpanka Garbine Muguruza (14.) zagra z poniedziałkową pogromczynią Agnieszki Radwańskiej Rosjanką Swietłaną Kuzniecową, a będąca największą niespodzianką w tym gronie Słowaczka Magdalena Rybarikova z Amerykanką Coco Vandeweghe (24.). W singlowych zmaganiach seniorów nie ma już biało-czerwonych. Kibicom pozostaje trzymać kciuki za juniorkę Maję Chwalińską, która tego dnia powalczy w drugiej rundzie gry pojedynczej i rozpocznie rywalizację w deblu.