Oznacza to, że w męskiej drabince londyńskiej imprezy w singlu nie ma już żadnego z trzech startujących w Wimbledonie polskich tenisistów (w pierwszej rundzie odpadł Michał Przysiężny). Wśród kobiet pozostała jeszcze Agnieszka Radwańska (nr 4.), która dotarła do czwartej rundy i w poniedziałek zagra w 1/8 finału z Rosjanką Jekaterina Makarową (23.). Janowicz przed rokiem na londyńskiej trawie dotarł do półfinału, co dało mu 720 punktów i pozwolił wejść do czołowej dwudziestki rankingu ATP World Tour. Obecnie jest 25. na świecie, ale ponieważ obronił tylko 90 pkt, spadnie w klasyfikacji tuż za pierwszą 50-tkę. - Jeśli mam być szczery, nie mam ochoty rozmawiać - odpowiedział Janowicz na pierwsze z pytań polskich dziennikarzy na pomeczowej konferencji prasowej.- Teraz jest mi źle, że ten turniej tak szybko się dla nie skończył, ale mam wrażenie, że i tak pomoże mi się odblokować. Po prostu chce mi się teraz grać i to bardzo, więc tak naprawdę już myślę o kolejnym turnieju. Po Wimbledonie zagram w Bastad i w Hamburgu - kontynuował. Początek sobotniego meczu łodzianina był zaskakujący, bowiem już na otwarcie oddal swój serwis, a w trzecim gemie z trudem wybronił się przed drugim z rzędu przełamaniem podania. Jednak od stanu 1:2 przegrał kolejne trzy gemy. Zdołał jeszcze wyjść na 2:5, ale nie udało mu się odrobić straty i przegrał seta 2:6. W następnej partii obydwaj utrzymywali pewnie serwisy do 4:4. W dziewiątym gemie nie udało się to jednak Polakowi. Chwilę później przegrał drugiego seta 4:6. Trzeci przyniósł obustronne przełamania w trzecim i czwartym gemie, a rozstrzygnął się dopiero w tie-breaku. W nim Janowicz odskoczył na 6:3, ale wykorzystał dopiero trzeciego setbola, a pierwszego przy swoim podaniu. To wyraźnie uskrzydliło Polaka, bo zaczął grać lepiej i wywierać presję na rywalu. W czwartej partii zdobył "breaka" w siódmym gemie, na 4:3, po czym utrzymał tę przewagę. Po dwuipółgodzinnej walce spotkanie rozpoczęło się praktycznie od nowa. Zaraz po tym Janowicz znalazł się w opałach, bowiem pozwolił się przełamać już w drugim gemie, a chwilę później na tablicy pojawił się wynik 0:3, a następnie 1:4 i 2:5. Do końca obaj tenisiści grali już zgodnie z regułą własnego serwisu. Przy 3:5 Polak zdołał obronić dwie piłki meczowe, ale przy trzeciej był już bezradny, gdy po trzech godzinach i czterech minutach nie zdołał dobiec do zabójczego forhendu zagranego przez Robredo wzdłuż linii. - Nie sądziłem, że dzisiaj zagram w ogóle. Zabrakło mi troszkę szczęścia w tym meczu. Szkoda mi przede wszystkim pierwszego gema w piątym secie. Miałem 30-0 przy jego serwisie. Może gdybym wtedy lepiej zagrał piłkę wchodząc na siatkę, to by to inaczej trochę wyglądało. Potem on zagrał niezłego gema przy moim serwisie i mnie przełamał - powiedział Janowicz. Niespełna godzinę wcześniej porażkę w trzeciej rundzie poniósł Kubot, który również nie powtórzył ubiegłorocznego wyniku - ćwierćfinału. Zachował tylko 90 z 360 punktów, co oznacza, że w najbliższym notowaniu rankingu ATP World Tour spadnie z 72. w okolice 125., być może nawet 130. miejsca. Start sobotnich gier opóźniły o blisko dwie godziny opady deszczu, więc Kubot i Raonic wyszli na kort nie o godzinie 12.30, lecz po 14. Zdążyli rozegrać tylko pięć gemów, bowiem po 13 minutach, przy stanie 3:2 dla Kanadyjczyka, musieli wrócić do szatni. Wznowienie nastąpiło dopiero po godz. 19. Obaj tenisiści w dwóch pierwszych setach nie stracili swoich serwisów, więc doszło w każdym do tie-breaka. W pierwszym z nich obecnie dziewiąty w rankingu ATP World Tour Raonic od stanu 3-2 nie stracił punktu, rozstrzygając na swoją korzyść cztery ostatnie wymiany. W drugim kluczowy okazał się podwójny błąd serwisowy Polaka na 1-3, bowiem tę przewagę rywal utrzymał do końca i wygrał go 7-4. Natomiast w trzeciej partii - i jak się później okazało ostatniej - Kubot stracił swój serwis w czwartym gemie, na 1:3. Ponownie pozwolił się przełamać w ostatnim, na 2:6, po godzinie i 46 minutach. Z Londynu Tomasz Dobiecki Wyniki sobotnich meczów 3. rundy: Tommy Roberedo (Hiszpania, 23) - Jerzy Janowicz (Polska, 15) 6:2, 6:4, 6:7 (5-7), 4:6, 6:3 Milos Raonic (Kanada, 8) - Łukasz Kubot (Polska) 7:6 (7-2), 7:6 (7-4), 6:2 Nick Kyrgios (Australia) - Jiri Vesely (Czechy) 3:6, 6:3, 7:5, 6:2 Roger Federer (Szwajcaria, 4) - Santiago Giraldo (Kolumbia) 6:3, 6:1, 6:3 Rafael Nadal (Hiszpania, 2) - Michaił Kukuszkin (Kazachstan) 6:7 (4-7), 6:1, 6:1, 6:1 Kei Nishikori (Japonia, 10) - Simone Bolelli (Włochy) 3:6, 6:3, 4:6, 7:6 (7-4), 3:3 - przerwany z powodu ciemności