Muguruza po raz drugi w karierze wystąpi w finale gry pojedynczej Wimbledonu. Przed dwoma laty przegrała w decydującym meczu z Sereną Williams. Amerykanki zabrakło w tym roku z powodu ciąży. Z kolei przed rokiem Hiszpania zdobyła swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł, wygrywając Rolanda Garrosa. W czwartek Muguruza nie pozostawiła złudzeń, która tenisistka zasłużyła na awans, tracąc zaledwie dwa gemy. - To nie było łatwe spotkanie, bo Magdalena jest bardzo utalentowaną zawodniczką i pokazała się z bardzo dobrej strony w tym turnieju. Wyszłam na kort z ogromną pewnością siebie i to pomogło mi dobrze zagrać - podsumowała zadowolona Hiszpanka. Słowaczka mimo dotkliwej porażki może być bardzo zadowolona z występu w Londynie. Nigdy wcześniej nie przeszła trzeciej rundy w turnieju wielkoszlemowym. Jej obecność w "czwórce" był największą niespodzianka tegorocznej edycji Wimbledonu. W przeszłości była 31. rakietą świata, ale w minionym roku przeszła operacje nadgarstka i kolana, które wykluczyły ją z gry na ponad pół roku. W marcu była 453. na liście WTA, a piąć w górę zaczęła się dzięki licznym i udanym startom w imprezach niższej rangi - ITF. Cztery z nich wygrała, w tym dwie na trawie przed Wimbledonem. Na trzeciej rundzie w Londynie zatrzymała się w 2015 roku. W pozostałych ośmiu występach przegrała mecz otwarcia. W sobotnim finale przeciwniczką Muguruzy będzie albo Brytyjka Johanna Konta (6.), albo Amerykanka Venus Williams (10.). Półfinały gry pojedynczej: Garbine Muguruza (Hiszpania, 14.) - Magdalena Rybarikova (Słowacja), 6:1, 6:1