- Nie widzę w tym nic dziwnego, że jestem w półfinale Wielkiego Szlema mając 36 lat. Myślę, że właśnie wiek i duże doświadczenie pozwalają mi wygrywać mecze z o wiele młodszymi rywalkami na trawie. To specyficzna nawierzchnia, w której nie wystarczy mocno uderzać piłek. Ponieważ jest mało czasu na reakcję i ich odegranie, trzeba mieć sporo gotowych scenariuszy w głowie i pewne rzeczy robić po prostu instynktownie - powiedziała Venus Williams, która 17 czerwca skończyła 36 lat. Jak na najstarszą z tegorocznych półfinalistek przystało, może się pochwalić największym dorobkiem sukcesów na londyńskiej trawie. Jest bowiem pięciokrotną triumfatorką The Championships, z lat 2000-01, 2005 i 2008-09, a poza tym trzykrotnie ponosiła tu porażki w finałach - w latach 2002-03 i 2009 - wszystkie ze swoją młodszą siostrą Sereną. - Tego wszystkiego nie da się nauczyć, nawet jeśli się będzie trenować na korcie po dziesięć godzin dziennie. Nawet, jeśli się ma bardzo doświadczonego trenera, który wie niemal wszystko. Na korcie jest się samą i samemu trzeba znajdować rozwiązania, szukać najlepszych wyjść, a czasem po prostu zamknąć oczy i nie myśleć, tylko grać po prostu odruchowo, na wyczucie - uważa starsza z sióstr Williams. 36-letnia Amerykanka po raz 20 gra w Wimbledonie. We wtorek odnotowała w tej imprezie 81. wygrany mecz, przy 13 porażkach na koncie, pokonując w ćwierćfinale Jarosławę Szwedową z Kazachstanu 7:6 (7-5), 6:2. Rozstawiona z numerem ósmym Williams spotka się w czwartek z najmłodszą w gronie tegorocznych półfinalistek Angelique Kerber (4.), która po południu wygrała z Rumunką Simoną Halep (5.) 7:5, 7:6 (7-2). Niemka polskiego pochodzenia 18 stycznia skończyła 28 lat, a kilka dni później sprawiła sobie urodzinowy prezent, odnosząc pierwsze zwycięstwo w Wielkim Szlemie, po pokonaniu Sereny w finale Australian Open. Kerber, która na co dzień trenuje na kortach wybudowanych w podpoznańskim Puszczykowie przez dziadka - Janusz Rzeźnika, po raz dziewiąty startuje w The Championships. We wtorek powtórzyła swój najlepszy wynik w tej imprezie, osiągnięty w 2013 roku. - Na pewno nie należę do najmłodszych zawodniczek, ale i nie najstarszych, choć faktycznie w turniejach co chwile trafia się na ambitne i odważnie grające 19- czy 20-latki. One są na wznoszącej i bardzo chcą zająć moje miejsce i innych dziewczyn z czołówki, więc jest coraz trudniej się utrzymać w czołowej piątce, a nawet dziesiątce. Ale tu w Wimbledonie wzięło górę raczej doświadczenie - powiedziała Niemka. Średnią wieku w gronie półfinalistek zawyża za to Serena Williams, która 26 września będzie obchodzić 35. urodziny. Być może w najbliższą sobotę liderka rankingu WTA Tour będzie świętować w Londynie swój 22. triumf w Wielkim Szlemie, czym wyrówna rekordowe osiągnięcie Niemki Steffi Graf. We wtorek 34-letnia Amerykanka pokonała bez straty seta Rosjankę Anastazję Pawliuczenkową (21.) 6:4, 6:4 i zrobiła kolejny krok do siódmego zwycięstwa w Wimbledonie, gdzie była najlepsza w latach 2002-03, 2009-10, 2012 i 2014. Poniosła też dwie porażki w finałach, najpierw z Rosjanką Marią Szarapową w 2004 roku, a cztery lata później z siostrą Venus. - Jak ktoś mi mówi, że jestem za stara, żeby grać zawodowo w tenisa, to zawszę mówię, żeby spojrzał na Venus. Wiele razy już czytałyśmy na swój temat w prasie, że już niedługo zakończymy kariery, ale jakoś się na to nie zanosi. Venus, po trochę słabszym okresie gry, znowu jest w czołowej dziesiątce rankingu, a ja w nim prowadzą. Na dodatek jest spora szansa, że się spotkamy w finale Wimbledonu. Czy faktycznie jesteśmy na to za stare? - powiedziała rozbawiona Amerykanka. W czwartek Amerykanka spotka się z Rosjanką Jeleną Wiesniną, która po południu w swoim pierwszym wielkoszlemowym ćwierćfinale 6:2, 6:2 Słowaczkę Dominikę Cibulkovą (19.), pogromczynię Agnieszki Radwańskiej (3.) z czwartej rundy. Wiesnina 1 sierpnia skończy 30 lat.