Jako pierwsza z Amerykanek półfinał osiągnęła Venus, pięciokrotna triumfatorka Wimbledonu (2000-01, 2005 i 2008-09), która trzy razy ponosiła porażki w londyńskim finale, wszystkie z Sereną - w latach 2002-03 i 2009 roku. Siostry grały ze sobą dotychczas już 27 razy, a bilans tych pojedynków jest korzystny dla Sereny 16-11. Ostatnio trafiły na siebie w ćwierćfinale wielkoszlemowego US Open, we wrześniu ubiegłego roku. Natomiast ich ostatni finał w jednym z czterech najważniejszych turniejów w sezonie miał miejsce w Wimbledonie 2009. We wtorek Venus Williams, która 17 czerwca obchodziła 36. urodziny, osiągnęła swój najlepszy wielkoszlemowy półfinał od września 2012 roku, po tym, jak uporała się w godzinę i 43 minuty z Jarosławą Szwedową z Kazachstanu 7:6 (7-5), 6:2. - Cieszę się, że znów jestem tu w półfinale w Wielkim Szlemie, bo tak naprawdę zapomniałam już jak to jest tak daleko dojść. Tym bardziej cieszę się, że dokonałam tego w Wimbledonie, bo to wyjątkowy turniej dla mnie. Jednak proszę nie pytajcie mnie o finał przeciwko mojej siostrze. Żadna z nas nie myśli o tym. Jeśli wygramy swoje mecze w czwartek, to wtedy będzie czas na takie pytania - powiedziała Venus. Słowa jednej z najbardziej doświadczonych tenisistek w tourze nie dziwią, bowiem w półfinale jej rywalką będzie Niemka Angelique Kerber (4.), która w styczniu odniosła pierwsze wielkoszlemowe zwycięstwo w karierze, pokonując w finale Australian Open samą Serenę. Na dodatek Amerykanka ma nieznacznie niekorzystny bilans dotychczasowych pięciu pojedynków 2-3. We wtorek Kerber, która na co dzień trenuje na kortach wybudowanych przez jej dziadka Janusza Rzeźnika w Puszczykowie pod Poznaniem, potwierdziła, że jest w wysokiej dyspozycji. Nie straciła bowiem seta w meczu z Rumunką Simoną Haleb (5.), pokonując ją 7:5, 7:6 (7-2). - To mój drugi półfinał w Wimbledonie , ale myślę, że teraz jestem lepiej przygotowana do niego niż cztery lata temu. Po tegorocznym Australian Open wiem, że stać mnie na zwycięstwo w Wielkim Szlemie i mocno liczę na powtórkę z Melbourne. Nie będzie łatwo, bo Venus jest bardzo doświadczoną zawodniczką, ale już z nią wygrywałam, więc jestem dobrej myśli przed naszym czwartkowym spotkaniem - uważa Kerber. Zadziwiająco łatwo we wtorek odpadła w ćwierćfinale Cibulkova, która dzień wcześniej w trwającym trzy godziny maratonie okazała się lepsza od Agnieszki Radwańskiej (3.), wygrywając z krakowianką w trzecim secie 9-7. - Nie mogę powiedzieć, żebym dzisiaj nie mogła biegać, ale na pewno wciąż czułam zmęczenie po wczorajszym meczu z Agą. Dałam w nim z siebie wszystko i wiadomo, że niespełna dobę później trudno znów grać na tak wysokim poziomie, ale nie mogę powiedzieć, że dzisiaj odpuściłam, czy że grałam jakoś źle. Po prostu nie tak dobrze, jak w poprzednim meczu, a rywalka miała dzisiaj swój dzień i grała świetnie. Po raz drugi dotarłam tu do ćwierćfinału, a teraz czas wracać do Bratysławy, w końcu w sobotę mam tam wziąć ślub - powiedziała Cibulkova. Słowaczka przegrała w pojedynku o awans do półfinału z nierozstawioną Rosjanką Jeleną Wiesniną, która w poniedziałek spędziła na korcie zaledwie 12 minut mniej od Cibulkovej, ale skończyła grę ponad godzinę później, więc miała trochę mniej czasu na odpoczynek. - Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Ostatnie miesiące były dla mnie trudne, bo spadłam do drugiej setki rankingu WTA Tour, ale nie zmieniłam nic w swoim teamie trenerskim, jedynie wyszłam za mąż. Konsekwentnie robiłam wszystko, żeby odrobić straty i teraz cieszę się, że znów jestem w pierwszej setce. No i wygrałam w swoim pierwszym wielkoszlemowym ćwierćfinale - mówiła schodząc z kortu Wiesnina. Najlepszym wynikiem 29-letniej Rosjanki w Wielki Szlemie była dotychczas czwarta runda, osiągnięta w Wimbledonie w 2009 roku i dwukrotnie w Australian Open, w latach 2006 i 2013. To właśnie Wiesnina będzie w czwartek rywalką Sereny Williams w meczu o awans do londyńskiego finału.