- Nadmiernie restrykcyjne egzekwowanie przepisów dotyczących białych strojów nie daje praktycznie żadnej swobody. Niedługo okaże się, że właściwie powinniśmy mieć wszystko białe wchodząc na kort, tak jak to było w okolicach 1950 roku. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia z tamtych czasów - powiedział Szwajcar Roger Federer w wywiadzie udzielonym telewizji BBC. Przed rokiem zarząd The ALl England Lawn Tennis and Croquet Club przyjął nowe brzmienie przepisów co do strojów tenisistów, które są teraz bardziej restrykcyjne, niż w ostatnich latach. - Szanuję tradycję, szczególnie podczas Wimbledonu, ale coś we mnie zaczyna się buntować. Wciąż mam w głowie zdjęcia sprzed 20-30 lat, na których Stefan Edberg czy Boris Becker, mają na sobie więcej kolorów, niż my teraz. To zdecydowanie krok do tyłu i to bardzo duży - dodał Federer. Siedmiokrotny triumfator londyńskiej imprezy (2003-07, 2009 i 2012) należy do najlepiej zarabiających sportowców świata, jednak wskazał na dość istotne finansowe konsekwencje zaostrzenia dress code’u. - To się staje powoli dosyć kosztowną "zabawą", bo wszyscy producenci strojów sportowych prześcigają się w nowych kolorystykach i wielobarwnym designie. Naprawdę bardzo ciężko jest znaleźć w pełni białe stroje, a jak już się trafią, to są dość drogie, choć najczęściej są robione na zamówienie - uważa Federer, którego przed rokiem w Londynie ukarano grzywną za założenie do gry butów z pomarańczowymi akcentami. Poza tym problemem dla wielu tenisistów jest kwestia bagażu, szczególnie, jeśli jadą na trzytygodniowy cykl turniejów rozgrywanych tuż przed Wimbledonem na trawie nie tylko w Anglii, ale i Niemczech czy Holandii. Tym bardziej, że zwykle oprócz dużego pokrowca na rakiety i buty do gry, mają ze sobą jedną dużą torbę sportową lub walizkę z ubraniami. - Nawet, jak wyjeżdżam na prawie dwa miesiące na turnieje w USA czy Azji, wystarczy, że wrzucę do bagażu kilka sukienek kortowych i to wystarczy. A tutaj zmuszona jestem osobno brać jeszcze kilka zestawów specjalnie na jeden turniej. To mocno utrudnia nam życie, tym bardziej, że przecież niemal cały czas jesteśmy w podróży - uważa Serbka Ana Ivanović. Faktycznie podczas tegorocznego Wimbledonu organizatorzy dosłownie prześcigają się w śledzeniu najmniejszych odstępstw od regulaminowego dress code’u. Co prowadzi do absurdalnych sytuacji. Na przykład upomnieli Kanadyjkę Eugenie Bouchard, że podczas meczu miała pod sukienką czarny stanik. Tym razem nie nałożono grzywny. - Jestem zbulwersowany brakiem konsekwencji wimbledońskich sędziów, bo w takiej sytuacji powinni nakazać Gene natychmiastowe zdjęcie nieprzepisowego stanika! Myślę, że wszyscy kibice na trybunach byliby wniebowzięci. Dobrze, że miała choć majtki we właściwym kolorze - skomentował dosadnie całą sytuację wyraźnie rozbawiony Australijczyk Pat Cash, triumfator Wimbledonu z 1987 roku, obecnie komentator BBC. Piątkowe mecze trzeciej rundy singla, rozgrywane przy upalnej i słonecznej pogodzie, trwają zadziwiająco długo. Jako pierwszy zwycięsko zszedł z kortu Belg David Goffin, rozstawiony z numerem 16., który bez straty seta pokonał Marcosa Baghdatisa z Cypru 6:3, 6:4, 6:2. Zmierzy się on ze Stanem Wawrinką, który w trzech setach pokonał Fernando Verdasco. Z Londynu Tomasz Dobiecki