"Nie potwierdzam i nie zaprzeczam, tak mogę skomentować tę sytuację. Ostateczną wyrocznią w tej sprawie jest oficjalny kalendarz WTA i jego zapisy są dla wszystkich wiążące, a tam warszawski turniej jest umiejscowiony pod koniec lipca" - powiedział dyrektor turnieju Stefan Makarczyk. "Jest za wcześnie jeszcze na konkrety w tej sprawie, ale nie ukrywam, że z naszej perspektywy termin majowy, bezpośrednio przed rozpoczęciem Roland Garros na pewno jest bardziej korzystny, niż lipcowy, kiedy wiele zawodniczek udaje się już do Ameryki na imprezy zaliczane do US Open Series" - dodał Makarczyk. Od września wiadomo, że po rocznej przerwie wielki tenis w wydaniu kobiecym wróci do stolicy w przyszłym sezonie. W opublikowanym niedawno kalendarzu warszawska impreza zaplanowana jest w dniach 20-26 lipca. Na nagrody przeznaczona jest suma 225 tys. dol., co oznacza najniższą rangę. Równolegle takiej samej rangi turniej ma być rozgrywany w słoweńskim Portorożu. Na reformie cyklu straciło wiele imprez, m.in. tradycyjnie rozgrywany w maju w Berlinie turniej, który do tego roku miał w puli 1,34 mln dol., a w przyszłym sezonie stracić ma na znaczeniu, bo spadnie do sumy 600 tys. dol. Zgodnie z nowym regulaminem oznacza to wyraźnie słabszą obsadę niż dotychczas. Perspektywa nie zadowala biznesmenów z Kataru, właścicieli licencji na organizację berlińskiego turnieju, którzy poważnie przymierzają się do wycofania z tego przedsięwzięcia. Jeśli to nastąpi władze kobiecego tenisa będą musiały znaleźć kogoś, kto będzie zainteresowany przejęciem majowego terminu i będzie skłonny wyłożyć większe pieniądze na nagrody dla uczestniczek. "To bardzo skomplikowany proces decyzyjny, a tak na dobrą sprawę dość zaawansowana transakcja wiązana z udziałem kilku podmiotów. Nie mogę na razie nic na ten temat powiedzieć, bo negocjacje wciąż trwają, ale wiele wskazuje, że ich sfinalizowanie jest kwestią najbliższych dni, a najwyżej tygodni" - poinformował Makarczyk. Po reformie nadal najważniejsze w kalendarzu będą cztery imprezy wielkoszlemowe: Australian Open, Roland Garros, Wimbledon i US Open oraz kończące sezon mistrzostwa WTA Tour w Dausze z udziałem ośmiu najlepszych tenisistek w rankingu. Zaraz po nich najwyższą kategorię będą stanowić cztery turnieje "Premier Mandatowy": w Indian Wells, Miami, Madrycie i Pekinie (po 4,5 mln dol. w puli), a nieco niżej usytuowane zostały imprezy "Premier 5" w Dubaju, Rzymie, Cincinnati, Toronto i Tokio. Kolejne dziesięć to turnieje kategorii "Premier" podzielone na dwie grupy: z nagrodami w wysokości 700 tys. dolarów - w Paryżu, Charleston, Stuttgarcie, Stanford i Los Angeles; oraz 600 tys. - Sydney, Eastbourne, New Haven, Moskwa i właśnie Berlin. Pozostałe 34 imprezy posiadać będą rangę "International" z premiami w łącznej wysokości 225 tys. dolarów.