Dwa dni wcześniej Robson, zajmująca 89. miejsce w rankingu WTA Tour, pokonała Belgijkę Kim Clijsters (nr 23.), która w nowojorskiej imprezie zakończy karierę (gra jeszcze w mikście z Amerykaninem Bobem Bryanem). Jej kolejną rywalką będzie broniąca tytułu Australijka Samantha Stosur (7.). - Jest niesamowicie zmotywowana, świetnie gra i ma za sobą dwa naprawdę wielkie zwycięskie mecze. Każdy z nich dodał jej grze większej pewności, więc czeka mnie na pewno bardzo trudny pojedynek - powiedziała Stosur, zapytana przez dziennikarzy o następną przeciwniczkę. Robson po raz ósmy występuje w Wielkim Szlemie, ale dotychczas tylko dwa razy udało jej się dotrzeć do drugiej rundy - w ubiegłym roku w Wimbledonie i US Open. Nigdy wcześniej nie pokonała zawodniczki z czołowej dziesiątki klasyfikacji WTA Tour. W czwartek wyrzuciła z turnieju numer dziewięć na świecie, głównie za sprawą odważnej i bardzo ryzykownej gry po liniach. Bez respektu dla rywalki wdawała się w długie mocne wymiany z końca kortu, często zaskakując Chinkę atakami pod bardzo ostrym kątem i agresywnymi uderzeniami. Robson była bliska zakończenia pojedynku już w tie-breaku drugiego seta, ale trochę puściły jej nerwy, po tym jak sędziowie liniowi dwukrotnie pomylili się na jej niekorzyść. Jednak w decydującej partii zapanowała nad emocjami i od stanu 2:2 zdobyła cztery kolejne gemy. Spotkanie to wyznaczono na Louis Armstrong Stadium, drugim co do wielkości obiekcie na Flushing Meadows. Trybuny były niemal pełne, a nowojorska publiczność wyraźnie sprzyjała 18-latce. Jeśli wygra jeszcze jeden mecz, będzie pierwszą Brytyjką od 14 lat, która dotarła do 1/8 finału w Wielkim Szlemie. Poprzednio udało się to w 1998 roku Sam Smith w Wimbledonie. Robson urodziła się w Melbourne. Wciąż mieszka z rodzicami, ma dwa psy rasy labrador, którym nadała imiona Ella i Kiri. Jest fanką rapera Eminema, książek o Harrym Potterze, brytyjskiego wioślarza sir Steve'a Redgrave'a i legendarnego amerykańskiego boksera Muhammada Alego. Jej ulubionym miejscem na świecie jest Londyn, bo, jak twierdzi, "nigdzie nie jest tak dobrze, jak w domu". Li, triumfatorka wielkoszlemowego Roland Garros 2011, przed miesiącem - tuż po porażce w pierwszej rundzie igrzysk olimpijskich w Londynie - postanowiła dokonać zmian w swoim najbliższym otoczeniu. Odsunęła na dalszy plan swojego męża Jiang Shana, który teraz jest sparingpartnerem. Poprosiła swojego agenta Maksa Eisenbuda o znalezienie nowego trenera. Wybór padł na Carlosa Rodrigueza, który w latach 1994-1996 prowadził Belgijkę Dominique van Roost (po ślubie Monami), a później przez wiele lat pracował z jej rodaczką Justine Henin - triumfowała siedmiokrotnie w Wielkim Szlemie i przez 117 tygodni była liderką rankingu WTA Tour. - Myślę, że odkąd zatrudniłam nowego trenera, poprawiły się moje relacje z mężem. Ostatnie słabsze wyniki trochę się na nich negatywnie odbiły, niestety. Miłość to miłość, a trener to trener. Trzeba było oddzielić te dwie sprawy. Trudno jest balansować miedzy mężem i trenerem, gdy jest to ta sama osoba - powiedziała Li na jednej z pierwszych konferencji prasowych w Nowym Jorku. Choć współpraca z Rodriguezem trwa kilka tygodni, jej początek zaowocował świetnymi rezultatami. Już ich pierwszy wspólny turniej w Montrealu przyniósł awans do finału, a kolejny w Cincinnati - zwycięstwo Chinki. Piątkowe wyniki: Wiktoria Azarenka (Białoruś, 1.) - Jie Zheng (Chiny, 28.) 6:0, 6:1 Maria Szarapowa (Rosja, 3.) - Mallory Burdette (USA) 6:1, 6:1 Petra Kvitova (Czechy, 5.) - Pauline Parmentier (Francja) 6:4, 6:4 Samantha Stosur (Australia, 7.) - Varvara Lepchenko (USA, 31.) 7:6 (7-5), 6:2 Laura Robson (W. Brytania) - Na Li (Chiny, 9.) 6:4, 6:7 (5-7), 6:2 Marion Bartoli (Francja, 11.) - Kristina Mladenovic (Francja) 6:2, 6:4 Nadieżda Pietrowa (Rosja, 19.) - Lucie Szafarzova (Czechy, 15.) 6:4, 7:5 Anna Tatiszwili (Gruzja) - Mandy Minella (Luksemburg) 7:5, 6:0