Blisko cztery godziny trwało starcie Japończyka ze Szkotem o półfinał US Open. Stało na najwyższym poziomie, a obaj tenisiści zasłużyli na awans do kolejnej rundy.Reguły są jednak nieubłagane i jeden z nich musiał odpaść. Środowy mecz lepiej zaczął Murray, który wygrał pierwszego seta 6:1.W drugim, gdzie walka była już bardziej wyrównana, cieszył się Japończyk, który zwyciężył 6:4. Kolejny set to taki sam wynik, ale tym razem na korzyść Murraya.Gdy wydawało się, że Nishikori opadł już z sił i niczego więcej nie pokaże, w czwartym starciu nastąpiło jego odrodzenie. Dał Szkotowi ugrać jedynie gema i o awansie do półfinału musiał zdecydować piąty set.Ten lepiej zaczął Nishikori, bo od przełamania rywala. Prowadził 2:0, ale dwa kolejne gemy ugrał Murray. Żeby nie było monotonii, to dwa następne to... popis gry Japończyka.Lekko poirytowany Murray tylko łapał się za głowę i... wygrał kolejnego gema. W ósmym gemie Nishikori prowadził już 40:0, ale Murray cudownie wrócił do gry i wygrał!Na tablicy wyników pojawiło się 4:4. Najmniejsze błędy jednego i drugiego decydowały o być albo nie być w turnieju.Ale tym razem grali uważnie i dokładnie. Obaj wygrali swoje podania i było 5:5. W kluczowym momencie Nishikori przełamał rywala, a wściekły Murray uderzył rakietą w siatkę. Inna sprawa, że Japończyk zagrał doskonale przy siatce i już szykował się do najważniejszego gema w meczu.Wykorzystał własne podanie i po ostatniej piłce głęboko odetchnął. Nishikori w półfinale US Open. Japończyk to finalista nowojorskiego turnieju sprzed dwóch lat. Nigdy więcej - jak na razie - nie zagrał w decydującym meczu Wielkiego Szlema. Jego kolejnym rywalem będzie rozstawiony z "trójką" Szwajcar Stan Wawrinka lub Argentyńczyk Juan Martin del PotroSpotkanie trwało dokładnie 3 godziny i 58 minut. Kei Nishikori (Japonia, 6) - Andy Murray (Wielka Brytania, 2) 1-6, 6-4, 4-6, 6-1, 7-5