Finał Nadal-Federer jest marzeniem kanadyjskiej prasy, która od kilku dni zapowiada turniej w Toronto jako ten, "w którym przebudzi się wielki Roger". Szwajcar nie błyszczy ostatnio formą, a słabsze wyniki sprawiły, że po raz pierwszy od sześciu lat spadł poza czołowa dwójkę i jest obecnie trzeci w rankingu. Obaj wygrywali ten turniej po dwa razy: Federer w 2004 i 2006 roku, a Hiszpan w 2005 i 2008, ale w Kanadzie nie udało im się spotkać na korcie (impreza jest rozgrywana na przemian w Toronto i Montrealu). Właśnie z takim numerem został rozstawiony tenisista z Bazylei, a w losowaniu trafił do dolnej połówki, co oznacza, że na Nadala (nr 1.) może wpaść dopiero w pojedynku o tytuł. Rundę wcześniej może jednak trafić na Serba Novaka Djokovica (2.), a w ćwierćfinale na jego drodze może stanąć choćby Czech Tomas Berdych, który go wyeliminował w ćwierćfinale Wimbledonu. Również przed Hiszpanem jest dość ciężka droga do zwycięstwa w imprezie. Jego potencjalnym rywalem w trzeciej rundzie może być mocno serwujący Amerykanin Sam Querrey (16.), w ćwierćfinale jego rodak Andy Roddick (8.), a w półfinale broniący tytułu Szkot Andy Murray (4.) lub Szwed Robin Soederling (5.). W Toronto nie wystąpi, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, Łukasz Kubot, który wciąż leczy skręconą kostkę. Natomiast w eliminacjach singla będzie się przebijał Michał Przysiężny. W sobotę wieczorem Polak spotka się w pierwszej z dwóch rund z Rumunem Mariuszem Copilem. Natomiast w rywalizacji deblistów jedną z rozstawionych par będą Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski.