Aktualnie 16. w rankingu ATP World Tour Gasquet ma nieprzeciętny talent, niesamowity bekhend, waleczność i gra tenis przyciągający spojrzenia kibiców, którzy chyba wybaczyli mu już narkotykową wpadkę i półroczne zawieszenie z tego powodu. Numer dziewięć - Monfils to niesamowita technika i zapędy gwiazdorskie, a także poczucie humoru objawiające się w dowcipach sytuacyjnych na korcie, nawet w trakcie meczów. Pod tym względem porównywany jest często do swojego bardziej utytułowanego rodaka sprzed lat Henriego Leconte'a. Jest jeszcze trzeci muszkieter - Tsonga, którego największym atutem jest siła i mocny serwis. W poprzednim sezonie miał pecha do kontuzji i dlatego wypadł z czołowej dziesiątki klasyfikacji tenisistów i w tej chwili jest 17., tuż przed małomównym rodakiem Gillesem Simonem. Cała czwórka w tegorocznym Roland Garros osiągnęła drugą rundę. W czołowej setce rankingu jest dziewięciu francuskich graczy, także: Michael Llodra (24.), Adrian Mannarino (53.), Jeremy Chardy (61.), Julien Benneteau (81.) i Nicolas Mahut (69.). Mimo to w zgodnej opinii fachowców i notowaniach bukmacherów ich szanse na triumf w Paryżu nie są zbyt wielkie, wielokrotnie niższe niż broniącego tytułu Hiszpana Rafaela Nadala, niepokonanego w tym sezonie Serba Novaka Djokovicia czy Szwajcara Rogera Federera, zwycięzcy tej imprezy z 2009 roku. Chociaż Tsonga jest obecnie trzecią rakietą w kraju, to wydaje się, że jest największym pupilem francuskich firm. Patrząc na billboardy wiszące na paryskich ulicach, trudno się nie uśmiechnąć widząc potężnego tenisistę (190 cm wzrostu) wciskającego się do małego, typowo miejskiego modela Peugeota, a pod tym napis: "Peugeot to samochód dla każdego". Jego twarz pojawia się też na zielonych butelkach z lekko gazowaną wodą mineralną Perrier, będącą - zresztą podobnie jak narodowy koncern produkujący auta - jednym z głównych sponsorów Roland Garros i Francuskiej Federacji Tenisowej (FFT), jednej z trzech najzamożniejszych na świecie. Tsonga jest też jedną z największych gwiazd producenta ubiorów sportowych Adidasa oraz francuskiego wytwórcy rakiet i naciągów - Babolata. Korzysta też z telefonu komórkowego w sieci rodzimego operatora Orange. W dziennikach i w gazetkach turniejowych co chwilę można trafić na 26-latka urodzonego w Le Mans, a od kilku lat mieszkającego w szwajcarskim La Rippe. Oprócz reklam samochodu i wody, również posyła rozbrajający uśmiech zza butelek dezodorantu w aerozolu Rexony, zapewniając o jego długotrwałym działaniu. Nie da się uciec od niego nawet odwiedzając kameralny sklep spożywczy, bowiem jego zdjęcie jest na każdym kartonie i butelce z sokami Tropicana, ponoć zawierającymi 100 procent owoców. Jest też twarzą gotowych zup w wielu smakach, sprzedawanych w kartonach lub specjalnej folii, ale i linii jogurtów. Można więc powiedzieć, że w domu po otwarciu lodówki wyskoczy z niej Tsonga.