- Jako chłopiec zawsze żartowałem, że tutaj wygram. Marzenia się spełniają - mówił Federer 6 lipca 2003 roku po zwycięstwie z Markiem Philippoussisem na korcie centralnym Wimbledonu. Pokonał Australijczyka 7:6 (2), 6:2, 7:6 (3). Miał wtedy 21 lat. Wielka przyszłość dopiero przed nim. To było jego pierwsze z 20 zwycięstw wielkoszlemowych w karierze, pierwsze z ośmiu w Londynie. W poniedziałek Szwajcar uczestniczył w wideokonferencji dla kilkunastu dziennikarzy z całego świata. Początek lipca to czas Wimbledonu. Ubrany był zgodnie z modą panującą na All England Lawn Tennis and Croquet Club. Na biało. Pretekstem do spotkania był nowy biznes najlepiej opłacanego sportowca na świecie. Federer wraz ze szwajcarską firmą "On" zaprezentował kolekcję butów o nazwie "Roger", dokładnie "The ROGER Centre Court 0-Series". To białe sneakarsy (rodzaj półbutów), nie nadające się jednak do gry w tenisa. - Są zainspirowane tenisem. Wolałem jednak buty do codziennego użytku. Aby stworzyć buty tenisowe, w których można byłoby rozegrać pięć setów, proces kreacji trwałby dużo dłużej. Nie mieliśmy na to czasu. Jestem przekonany, że zagram jeszcze kiedyś w "On" - powiedział 38-letni zawodnik. Tenisista ze Szwajcarii wykorzystuje swoją markę związaną z imieniem podobnie jak słynny koszykarz Michael Jordan, czy inny tenisista <a class="textLink" href="https://muzyka.interia.pl/artysta-sam-smith,aId,2378" title="Sam Smith" target="_blank">Sam Smith</a>. Oni również sprzedają buty pod własnym imieniem albo nazwiskiem.