Pandemia koronawirusa diametralnie zmieniła także tenisowy świat. Dopiero w sierpniu ruszą turnieje międzynarodowe. W Polsce tenisiści dostali szansę na grę - w cyklu turniejów Lotos PZT Polish Tour. W ramach tej edycji odbyły się też mistrzostwa Polski, w której wzięli udział dwaj najlepsi polscy tenisiści Hubert Hurkacz i Kamil Majchrzak. Majchrzak (108. ATP) bierze teraz udział w turnieju w Kozerkach pod Grodziskiem Mazowieckim. W pierwszym meczu stoczył zacięty, trwający dwie godziny 40 minut, mecz z 17-letnim Maksem Kaśnikowskim. Wygrał 6:4, 1:6, 6:2. W niedzielę Majchrzak grał równie długo z ubiegłorocznym mistrzem Polski Pawłem Ciasiem. Zwyciężył 6:3, 6:3, 3:6. W poniedziałkowym półfinale zagra z Michałem Dembkiem. Olgierd Kwiatkowski, Interia: Na turnieju Lotos PZT Polish Tour musiał pan zagrać kolejny trudny, trwający trzy sety, mecz. Czy te polskie turnieje są tak wymagające jak międzynarodowe? Kamil Majchrzak, 108. tenisista w rankingu ATP: Bardzo się cieszę, że mam tutaj trudne mecze. Takich pojedynków właśnie potrzebuję, żeby jak najszybciej wrócić do dyspozycji. Nie jestem jeszcze w pełni przygotowany, nie gram najlepiej, ale chodzi mi o to, żeby nawet w takiej sytuacji, podobne mecze wygrywać. Potem będę chciał przenieść tę umiejętność na turnieje międzynarodowe. Czuję się dobrze na tych turniejach. Wszyscy się znamy od dziecka. Rywalizowaliśmy od małego w ogólnopolskich zawodach. Przyjemnie jest wrócić i znów pograć w Polsce. A same mecze są naprawdę bardzo wartościowe nie tylko dla mnie, ale dla nas wszystkich. Jak pan ocenia poziom polskiego tenisa na podstawie turniejów Lotos PZT. W finale mistrzostw Polski zabrakło pana i rozstawionego z "jedynką" Huberta Hurkacza. - Młodsi ode mnie i Huberta tenisiści - Kacper Żuk i Daniel Michalski naciskają na nas. Cały czas dobrą formę utrzymują Janek Zieliński, Maciek Rajski. Pojawili się zdolni juniorzy: Maks Kaśnikowski (w drugiej rundzie mistrzostw Polski wygrał z Hurkaczem - przyp. ok), Olek Orlikowski, Jasza Szajrych. Poziom jest dobry i cały czas rośnie. Hubert, ja, Kacper, Daniel rozwijamy się pod względem singlowym. Idziemy do przodu. Nie wiadomo, gdzie dojdziemy. Zawodnik rośnie wraz z wynikami. Hubert już jest w czołówce, ale każdy z nas też chce pójść jego śladem. Jakie ma pan plany na najbliższy czas? Kiedy będzie można śledzić pana grę na turniejach międzynarodowych? - Jeżeli tylko tour się otworzy i zapali się zielone światło natychmiast polecę do USA. Jeżeli nie, to będzie czekał. Wraz z pierwszym turniejem międzynarodowym od razu tam zagram. Taki jest plan. Najpierw byłoby to Cincinatti, potem US Open. Czekam tylko na sygnał. A co z zaplanowanymi na wrzesień turniejami na nawierzchni ceglanej? - Może mi być ciężko dostać się do turniejów w Madrycie i Rzymie. Ale sytuacja jest wyjątkowa. Ten sezon jest dla nas ekstremalny. Nie wiadomo, kto zagra i gdzie. Istnieje mnóstwo okoliczności. Część zawodników może zostać na drugi tydzień US Open i wtedy nie wystąpi w Madrycie. Trudno przewidzieć jak będą wyglądały listy zgłoszeń. Trzeba być na wszystko przygotowanym. Czy w takich warunkach, jest możliwe właściwe przygotowanie się do sezonu? - Nie. Ale wszyscy się zaadoptują i będą ustawiać priorytety w zależności od sytuacji. Ja też będę starał się tak ustawiać kalendarz, żeby przede wszystkim nie stracić zdrowia i poszukać swojej szansy. Rozmawiał w Kozerkach Olgierd Kwiatkowski