Bilans dotychczasowych spotkań tych zespołów jest korzystny dla Polski 2-0, która w 1999 roku wygrała 3:2 na wyjeździe w Jurmali, a także 5:0 w 2006 r. w Puszczykowie koło Poznania. Mimo efektownego wyniku singlowe mecze pierwszego dna były bardzo wyrównane, a Gulbis na otwarcie przegrał w czterech setach z Michałem Przysiężnym. "Na pewno Gulbis ma do wyrównania rachunki z Puszczykowa i będzie się chciał zrewanżować Michałowi za tamtą porażkę. Wtedy jednak był juniorem, a teraz jest już doświadczonym zawodnikiem, choć wciąż jeszcze dość młodym. On przede wszystkim świetnie serwuje i gra z końcowej linii, zarówno z forhendu, jak i bekhendu, ale wciąż miewa +gorącą głowę+ i słabiej spisuje się przy siatce" - powiedział Radosław Szymanik, który w Puszczykowie był asystentem ówczesnego kapitana Pawła Geldnera. "Gulbis lubi szybką grę i agresywne wymiany piłek z obydwu stron. Gorzej sobie radzi, gdy rywal spowalnia tempo. Tak było w US Open, gdzie Francuz Jeremy Chardy rozmontowywał go slajsem i zwalniał grę, po czym kontrował. To jest dobra wskazówka przed spotkaniem w Rydze, jak należy z nim grać. Jedno jest pewne - bardzo poważnie podchodzi do swojej kariery. Stworzył sobie team współpracowników, z którymi od półtora miesiąca jeździ na turnieje i to przynosi dobre skutki" - dodał Szymanik. 22-letni Gulbis zajmuje obecnie 26. miejsce w rankingu ATP World Tour, najwyższe w karierze. Będzie więc liderem łotewskiej drużyny, do której powołani zostali także Andis Juska (294. na świecie), Karlis Lejnieks (524.) i Deniss Pavlovs (817.). Taki sam skład wystąpił w Puszczykowie. "W tym sezonie robi regularne postępy, jest w bardzo dobrej dyspozycji i na pewno będzie faworytem każdego ze swoich pojedynków singlowych. Nie znaczy to jednak, że nie można z nim wygrać, nawet w Rydze. Jest gwiazdą w swoim kraju, więc na pewno będzie go wspierać spora widownia. Gospodarzom zawsze pomagają ściany, no i czasem sędziowie, ale takie jest prawo bycia gospodarzem. Staramy się jednak nie myśleć o tym. Jedziemy tam po to, żeby zdobyć trzy punkty, co najmniej, niezależnie od tego czy na Gulbisie czy na ich drugiej rakiecie" - powiedział Szymanik. Polski kapitan powołał przeciwko Łotwie Michała Przysiężnego (90.) i Jerzego Janowicza (259.) oraz deblistów Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego, ćwierćfinalistów wielkoszlemowego US Open. "Gulbis najprawdopodobniej będzie musiał zagrać trzy mecze w ciągu trzech dni, bo pewnie kapitan wystawi go także do debla, być może w parze z Juską. Natomiast Michał i Jerzy będą mieli dzień na odpoczynek pomiędzy swoimi występami w singlu, a to ułatwi im zregenerowanie sił przed niedzielnymi grami, które zadecydują o losach spotkania. Ten większy oddech może mieć spore znaczenie, jeśli dojdzie do pięciosetowych meczów" - powiedział Szymanik. "Lidera Łotyszy miałem okazję obserwować na korcie w kilku turniejach, ale poczynania jego kolegów śledzę bardziej wynikowo, bo grają w mniejszych imprezach. Zresztą w tym tygodniu występują w challengerze w St. Remy, Janowicz także. Jerzy dotarł już do ćwierćfinału, a Juska odpadł w pierwszej rundzie singla. Natomiast Pavloss wszedł do drabinki jako "lucky loser" i dotarł do drugiej rundy. Lepiej im idzie w deblu, bo są już w półfinale" - dodał Szymanik.