Polak grał bardzo rozważnie, nie napalał się, atakował tylko wówczas, kiedy była ku temu okazja. W pierwszym secie kilkakrotnie fantastycznymi uderzeniami z forehandu wręcz rozbrajał włoskiego tenisistę. Drugiego seta Włoch wygrał 6:2, a Przysiężny zdawał się łapać oddech przed setem trzecim. Sceptycy na trybunach chrząkali znacząco, nie wierząc, że Michał wzbije się w decydującej rozgrywce, a kiedy zaczął przegrywać 0:2, wydawało się, że mają rację. Jednak stało się inaczej. Przysiężny "wyciągnął" na 2:2, później na 5:4 i już nie wypuścił zwycięstwa z rąk. - Bardzo się cieszę, że wygrałem, Zwłaszcza, że była bardzo ciężka końcówka, a mimo to wygrałem bez tie-breaka. Chciałbym powtórzyć sukces sprzed roku, przejść choćby jeszcze jedną rundę. Owacje publiczności dodawały mi otuchy - powiedział polski tenisista. - Pokazałem tu, że trzeba walczyć do końca. Fizycznie czułem się dobrze. Wiedziałem, że jestem dobry fizycznie. Ważny był gem na 2:1 w III secie, gdzie powróciłem do gry wyrównując na 2:2. - Bardzo się obawiałem tego meczu. Vollandri jest defensywny, woli długie wymiany Starałem się grać szybciej. Nie mogłem cały czas z ataku wygrywać, trzeba było pokazać, że potrafię te wymiany podtrzymywać. Włoch serwuje 95 procent do bekhendu, na ciężkim korcie trudno było kończyć returnami - dodał Polak, który w światowym rankingu jest 206., podczas gdy jego rywal zajmuje 25. miejsce. Wyniki pierwszej rund singla: Michał Przysiężny (Polska) - Filippo Volandri Włochy, 4) 6:4, 2:6, 7:5 Mariano Zabaleta (Argentyna) Nicolas Almagro (Hiszpania) 6:3, 7:5 Albert Montanes (Hiszpania) - Diego Hartfield (Argentyna) 6:1, 6:3 Jose Acasuso ((Argentyna) - Werner Eschauer (Austria) 6:2, 6:3 Pierwsza runda debla Hugo Armando (USA), Pablo Cuevas (Urugwaj) - Jasper Smit,Martijn van Haasteren (Holandia) 6:3, 4:6, 10:7