"Kluczem do zwycięstwa było nasze podejście. W finale nie odpuszczaliśmy, tylko staraliśmy się grać każdą kolejną piłkę na tyle, na ile możemy. W tym meczu mieliśmy także trudne momenty, ale pokazaliśmy, że jesteśmy twardzi i odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Spory udział w naszym sukcesie miała również liczna publiczność, która mocno nas wspierała" - skomentował niespełna 23-letni Walków. Ten duet odniósł ósme zwycięstwo z rzędu, bowiem w czerwcu triumfował w challengerze Poznań Open. "Żaden z czterech rozegranych przez nas w Gdyni meczów nie był łatwy. W pierwszym secie finałowego spotkania rywale zagrali bardzo dobrze i mieliśmy z nimi spore problemy. W drugiej partii od początku czuliśmy moc, nasi przeciwnicy mieli też chwilę zawahania, którą wykorzystaliśmy. To był dla nas bardzo udany tydzień. Pokazaliśmy dobry tenis i udowodniliśmy, że zwycięstwo z Poznania nie było dziełem przypadku" - ocenił starszy o osiem lat Kowalczyk. Szymon Walków kontynuuje rodzinne tradycje, bowiem z Kowalczykiem grał w wcześniej w debla jego starszy brat Michał. "Było to dość dawno, bo ponad 10 lat temu. Rywalizowali jednak z sukcesami, bo pamiętam, że wygrali nawet jakiś spory juniorski międzynarodowy turniej. Z Mateuszem znamy się bardzo długo, wiemy czego się po sobie możemy spodziewać, świetnie się rozumiemy na korcie i generalnie bardzo dobrze czujemy w swoim towarzystwie. Mamy też podobne charaktery. Na co dzień jesteśmy spokojni, ale na korcie stajemy się wulkanami energii" - podkreślił Walków. Z kolei Kowalczyk komplementował swojego młodszego kolegę. "Szymon to prawdziwy profesjonalista, który rozegrał niesamowity turniej. Życzę mu powodzenia w kolejnych startach, bo ja teraz wracam do bardzo przyziemnych spraw, czyli do pracy i rodziny" - dodał Kowalczyk. Triumfatorzy debla dostali do podziału 3950 euro, natomiast ich rozstawieni z numerem drugim finałowi przeciwnicy 2350.(PAP) Autor: Marcin Domański