Gdy tenisiści kończyli rozgrzewkę, do Polaka podszedł sędzia z nożyczkami. Wręczył je naszemu tenisiście i polecił odprucie z koszulki naszywki z logo sponsora. Zrobiło się trochę nerwowo. Incydent najwyraźniej rozkojarzył łodzianina, bo w pierwszych trzech gemach w ogóle nie mógł nawiązać walki z rywalem zajmującym 80. miejsce w światowym rankingu. Zanosiło się na to, że Bolelli po raz drugi przełamie Polaka, ale właśnie od stanu 15:40 w 4. gemie nasz reprezentant zaczął opanowywać nerwy i nabierać pewności siebie. W efekcie, po dwóch godzinach i 15 minutach, wygrał 7:5, 6:4, 6:3.