Dla obu tenisistów spotkanie było szansą na drugi awans do finału Wielkiego Szlema. Wawrinka w ubiegłym roku wygrał Australian Open. Tsonga w 2008 przegrał w finale w Melbourne z Novakiem Djokoviciem. Spotkanie było bardzo zacięte, ale ostatecznie zwycięsko wyszedł z niego Wawrinka, który w ćwierćfinale pokonał swojego wybitnego rodaka Rogera Federera. Tsonga był mocno wspierany przez publiczność. Francuscy kibice czekają na swojego reprezentanta w finale od 1988 roku, gdy w decydującym meczu zagrał Henri Leconte.- Oczywiście, jestem rozczarowany. Chciałem dotrzeć dalej w tym turnieju. Ale dałem z siebie wszystko, więc nie mam do siebie pretensji. Rywal utrudnił mi życie. Nie wykorzystałem jednak wszystkich okazji, które mi sprezentował, więc przegrałem. Stan z perspektywy całego meczu był lepszy ode mnie - podsumował Tsonga, który w pierwsze miesiące obecnego sezonu stracił z powodu kontuzji barku. 30-letni Szwajcar, który rok temu odpadł w pierwszej rundzie, przyznał, że wywalczenie awansu do niedzielnego finału kosztowało go dużo sił. - To była wielka bitwa i jestem szczęśliwy, że ją wygrałem. To było trudne pod względem fizycznym spotkanie, obfitowało w wiele efektownych zagrań z obu stron. Mogło się zakończyć zwycięstwem zarówno jednej, jak i drugiej strony. Jo-Wilfried zasłużył równie mocno na to, by być w finale. O zwycięstwie zadecydowały dwie, trzy piłki - zaznaczył. Temperatura podczas tego spotkania przekraczała momentami 35 stopni Celsjusza. Piątkowy pojedynek Szwajcara z Tsongą trwał trzy godziny i 46 minut. Była to siódma konfrontacja tych zawodników. Czwarty raz lepszy był tenisista z Lozanny. Po raz trzeci zaś zmierzyli się na kortach im. Rolanda Garrosa. Cztery lata temu w trzeciej rundzie zwyciężył Wawrinka, a rok później w 1/8 finału - Francuz. Do wyłonienia zwycięzców w obu tych spotkaniach potrzeba było pięciu setów. W drugim półfinale zmierzą się Novak Djoković i Andy Murray. Półfinał Rolanda Garrosa: Stan Wawrinka - Jo-Wilfried Tsonga 6:3, 6:7, 7:6, 6:4