Federer w ubiegłym roku zmagał się z kontuzją kolana i ze względu na nią zakończył występy już na początku lipca. Powrót po półrocznej przerwie wypadł imponująco - 35-letni zawodnik triumfował w wielkoszlemowym Australian Open, a następnie w prestiżowych turniejach ATP w Indian Wells i Miami. Później zdecydował się na opuszczenie całej części sezonu na kortach ziemnych, by skoncentrować się na zmaganiach na trawiastej nawierzchni, a przede wszystkim na Wimbledonie. - Teraz koniec z przerwami. Mam ich wystarczająco za sobą. Teraz jestem mistrzem świata treningu, a nie nim chcę być. Chcę być mistrzem w meczach. W drugiej części sezonu zamierzam już grać regularnie... Początkiem tego okresu będzie impreza w Stuttgarcie - podkreślił najwyżej rozstawiony w tym turnieju Szwajcar. Na otwarcie dostał "wolny los" i zmagania rozpocznie od drugiej rundy. Pod jego nieobecność na Rolandzie Garrosie po raz 10. w tej imprezie triumfował Rafael Nadal. Hiszpan wcześniej wygrał też zawody ATP w Monte Carlo, Barcelonie i Madrycie. Zdaniem Federera tenisista z Majorki, który od poniedziałku jest wiceliderem rankingu ATP, może zakończyć rok jako pierwsza rakieta świata. - Z pewnością jest w dobrej sytuacji, by tego dokonać. Wszystko będzie zależało od tego, czy będą go omijać kontuzje. W moim przypadku wszystko będzie zależało od tego, czy wrócę na drogę zwycięstw, którą opuściłem w Miami - zastrzegł. Triumfator rekordowych w męskim tenisie 18 tytułów wielkoszlemowych w singlu spodziewa się, że jego rodak Stan Wawrinka, Brytyjczyk Andy Murray, Serb Novak Djoković i Japończyk Kei Nishikori w drugiej części sezonu będą spisywać się lepiej niż w pierwszej. - To będzie epickie zakończenie roku. Z pewnością będziemy świadkami ekscytującej rywalizacji w cyklu ATP Tour - zaznaczył. Federer w drugiej rundzie w Stuttgarcie zmierzy się z Francuzem Pierre'em-Hugues'em Herbertem lub Niemcem Tommym Haasem.