W pierwszym meczu Radwańska, rozstawiona z numerem ósmym, pokonała w poniedziałek Brytyjkę Elenę Baltachę 6:0, 7:5. Krakowianka łatwo wygrała pierwsze siedem gemów, ale później zgubiła rytm i koncentrację, więc końcówka drugiego seta była dość nerwowa. W ostatnich gemach nad emocjami nie zapanowała do końca także Baltacha i nie wykorzystała okazji do odwrócenia losów meczu. - Gdyby Agnieszka grała cały czas tak, jak w pierwszym secie, to mogłaby naprawdę daleko dojść w tym turnieju. Ale niestety był drugi set. No cóż, jest taka książka i film zresztą - "Doktor Jekyll i mister Hyde". No i to się właśnie objawia, bo mamy niestety dwie twarze i czasem ujawnia się ta gorsza. Niestety, ostatnio Agnieszka tak gra, a częściej dominuje ta gorsza - powiedział Robert Radwański. - Ostatnie jej mecze były bardzo nierówne, no i często dekoncentrowała się. Owszem Baltacha grała drugi set bardzo dobrze, ale mogła go Agnieszka o wiele wcześniej skończyć. Widać było jednak, że się troszkę bała uderzać. Nie wiadomo, skąd nagła presja... Oczywiście, była faworytką, ale przecież jest zawodniczką o klasę lepszą - dodał. Radwańska zajmuje obecnie ósme miejsce w rankingu WTA Tour, a Baltacha jest 62. na świecie. - W zeszłym roku Agnieszka tak nie grała. W tym zaczęła nagle przegrywać właściwie wygrane mecze. Nie wiem, co się stało. Widać, że gra lepiej, bo się wzmocniła, ma lepszy serwis, technicznie też jest lepsza. Nie rozumiem, jest trzeci sezon w pierwszej dziesiątce, jest zawodniczką doświadczoną i ograną, a tutaj nie wiadomo skąd coś złego się dzieje. Nie wiem, naprawdę, niech ona sama odpowie na to. Jedyny mecz bez historii, jaki ostatnio oglądałem, to wygrana z Marią Kirilenko 6:2, 6:2, gdzie grała dwa sety równo - powiedział Radwański. - Poza nim to wszystkie mecze są tego typu, że jest okres świetnej gry, a potem nagle zaczyna grać, sam nie wiem, jak... noga stołowa. W stresie nie wykorzystuje zupełnie swoich możliwości. To tak, jakby ktoś miał puzon i fujarkę, ale cały czas grał na fujarce, a puzon odstawił do kąta. Tak nie można. Trzeba używać na korcie wszystkiego, czym się dysponuje - dodał trener naszej najlepszej tenisistki. W meczu z Baltachą Agnieszka serwowała dobrze, szczególnie w decydujących momentach. Odnotowała też kilka wygrywających podań. - Mimo to, kiedy krzyczę jej: graj jedynkę (mocny pierwszy serwis - przyp. PAP), to ona mówi, że nie, że nie potrafi, a potem za chwilę uderza piłkę 175 km/godz. Zaprzecza, a okazuje się, że może. Problem jest więc w tym, żeby się wreszcie przełamała i znów grała z mniejszą presją. Ale nie demonizujmy tak całej sytuacji, w końcu Baltacha w drugim secie zawiesiła wysoko poprzeczkę. Na szczęście w końcówce, kiedy trzeba było, to trochę pomogła. Taki jest kobiecy tenis - powiedział Radwański. Kolejną rywalką krakowianki będzie 36. w rankingu WTA Tour Jarosława Szwedowa z Kazachstanu, która w poniedziałek pokonała Włoszkę Sarę Errani 6:1, 7:5. - W Wielkim Szlemie żadna nie chce odpaść w pierwszym meczu, więc wszystkie walczą ostro. W drugiej rundzie będzie już mniejsza presja, więc to może być o wiele lepszy mecz, chociaż z mocniejszą przeciwniczką. Zresztą, im dalej Agnieszka będzie w turnieju, tym powinno być lepiej - przyznał Radwański. - Dopiero jeśli dojdzie do ćwierćfinału, to presja się może zacząć od początku, bo wtedy gra jest o wielką stawkę. Ale do ćwiartki, jeśli będzie grała tak jak dziś w pierwszym secie, to jest w stanie każdą ograć - dodał.