Agnieszka Radwańska po raz pierwszy od 2007 roku na koniec sezonu znajdzie się poza czołową "10" rankingu WTA w grze pojedynczej. Obecnie zajmuje w nim 11. miejsce, a jeszcze spadnie, gdyż nie będzie punktowała w ostatnich tegorocznych turniejach WTA. Z 11. może spaść w rankingu na 15.? - Niestety, nie uda mi się znów zakończyć roku w czołowej dziesiątce i zakwalifikować się do mistrzostw WTA, jak zakładałam. Wiele dziewczyn gra bardzo dobrze i mają przed sobą jeszcze kilka startów. Uznam ten rok za dobry, jeśli w całej tej sytuacji uda mi się zakończyć go w czołowej piętnastce - stwierdziła Radwańska. Na razie piętnasta Na Li traci do krakowianki ponad 600 punktów, a to dużo zważywszy na fakt, że za wyjątkiem Kremlin Cup (od 18 października) nie ma już w tegorocznym kalendarzu tak dobrze punktowanych turniejów, jak choćby ten ostatni w Pekinie. Polka w minionych dwóch latach występowała w Dausze jako rezerwowa i w każdym roku grała po jednym meczu, odnosząc same zwycięstwa. Wbrew pozorom, spadek w rankingu może okazać się zbawienny dla naszej najlepszej tenisistki. Bycie w czołówce rankingu to prestiż i dodatkowe premie wypłacane zawodniczkom pod koniec roku, ale jednocześnie obowiązek startu we wszystkich największych turniejach, które są najsilniej obsadzone, a niemożność występu w imprezach mniejszej rangi, gdzie poziom trudności jest proporcjonalnie mniejszy. I to był duży problem dla krakowianki, bo przestała wygrywać. Po raz ostatni turniej z cyklu WTA Radwańska wygrała 23 czerwca 2008 roku pokonując w finale imprezy w Eastbourne (obecnie jest to turniej dopiero trzeciej kategorii) Rosjankę Nadieżdę Pietrową 6:4, 6:7 (11-13), 6:4. Robert Radwański: Najlepsze miejsce 11.! - Najlepsze miejsce w rankingu to 11. To jest bardzo wysoko i zarazem nie ma nałożonych na tenisistkę tych wszystkich obowiązków - mówił INTERIA.PL na początku tego roku Robert Radwański, trener i ojciec zawodniczki, która 2008 i 2009 kończyła na 10. pozycji w rankingu (najwyżej w karierze była na ósmym). Tak wysoko w erze open tenisa z Polaków był tylko Wojciech Fibak. W tym roku Agnieszka najlepszy wynik osiągnęła w sierpniu, w San Diego, gdzie doszła do finału. W decydującym meczu przegrała z Rosjanką Swietłaną Kuzniecową 4:6, 7:6 (9-7), 3:6. Poza tym wystąpiła w półfinałach imprez w Dubaju, Indian Wells i Stanford. Słabiej spisała się natomiast w Wielkim Szlemie. Najwyżej, do czwartej rundy, awansowała w Wimbledonie, a na drugiej zakończyła udział w Rolandzie Garrosie i US Open. W poprzednich latach potrafiła dochodzić do ćwierćfinałów, a celem na ten sezon miał być półfinał jednej z czterech największych tenisowych imprez. - W tym roku Agnieszka zaczęła nagle przegrywać właściwie wygrane mecze. Nie wiem, co się stało. Widać, że gra lepiej, bo się wzmocniła, ma lepszy serwis, technicznie też jest lepsza. Nie rozumiem, jest trzeci sezon w pierwszej dziesiątce, jest zawodniczką doświadczoną i ograną, a tutaj nie wiadomo skąd coś złego się dzieje - oceniał postawę córki w połowie roku Robert Radwański. - Jej mecze są tego typu, że jest okres świetnej gry, a potem nagle zaczyna grać, sam nie wiem, jak... noga stołowa. W stresie nie wykorzystuje zupełnie swoich możliwości. To tak, jakby ktoś miał puzon i fujarkę, ale cały czas grał na fujarce, a puzon odstawił do kąta. Tak nie można. Trzeba używać na korcie wszystkiego, czym się dysponuje - dodawał. Nieporozumienia wewnątrz rodziny Do tej pory, oprócz techniki, to właśnie spokój na korcie charakteryzował grę Agnieszki. Może fakt, że rywalki "odszyfrowały" jej sposób gry i trudniej zwyciężać nawet z teoretycznie słabszymi przeciwniczkami, wpływa na zachowanie tenisistki. Po raz pierwszy pojawił się też wyraźny "zgrzyt" na linii ojciec-trener - córka-zawodniczka. Do sytuacji doszła w drugiej rundzie turnieju im. Rolanda Garrosa. Radwańska przegrywając cztery pierwsze gemy w drugim secie z Jarosławą Szwedową, reprezentantką Kazachstanu, swoją złość wyładowywała głośno wypowiadanymi uwagami. Gdy ojciec zaczął wyliczać jej liczbę źle zagranych dropszotów, potem dla odmiany zepsutych returnów, odpowiedziała: "Zamknij się. Idź stąd i zostaw swoją matematykę w domu". Przy kolejnych jego kąśliwych uwagach odpowiedziała: "Jeszcze liczysz?!" i dalej padły już niezbyt dyplomatyczne słowa nakłaniające go do opuszczenia trybun. - Może rzeczywiście czasem nie wytrzymuję na meczach, ale na pewno obie strony są tu winne. Owszem, trener powinien zachować kamienną twarz, jednak u nas jest to o tyle trudne, że czasem zwycięża moja ojcowska natura - mówił potem Robert Radwański. - Z drugiej strony to są rzeczy, które trener musi zrobić, żeby obudzić zawodniczkę, gdy jej się gra nie układa. Taka rola, choć czasem się uderzy w złe tony. Chciałem trochę podnieść poziom jej adrenaliny, gdy patrzyła na buty, ale nie wyszło - dodał. Ostatecznie Agnieszka przegrała 5:7, 3:6. Potem krakowianka łagodziła tę sytuację, ale od tego czasu trudno było zauważyć jej ojca na trybunach podczas meczów córki. W czasie sierpniowych występów w imprezach zaliczanych do US Open Series w Stanach Zjednoczonych polska tenisistka doznała przeciążeniowego pęknięcia małej kostki w lewej stopie. - Zdecydowała się jednak pojechać do Azji i próbowała grać, ale widać ból okazał się silniejszy, choć to twarda zawodniczka - mówi lekarz Mariusz Bonczar. W ubiegły czwartek Radwańska skreczowała w ćwierćfinale turnieju w Tokio, po przegraniu pięciu pierwszych gemów w meczu z Dunką polskiego pochodzenia Caroline Wozniacki. Z kolei w poniedziałek przegrała w pierwszej rundzie imprezy w Pekinie z inną Polką, tylko że reprezentującą Niemcy Angelique Kerber 7:5, 6:7 (3-7), 5:7. W ubiegłym roku była odpowiednio w półfinale i finale tych zawodów. - Nie staram się wytłumaczyć tej porażki, tylko chcę powiedzieć jak poważna kontuzja mi się przytrafiła przed przyjazdem do Azji. Nie wystąpię już w żadnym z zaplanowanych turniejów do końca sezonu - oznajmiła krakowianka po spotkaniu z Kerber. Teraz w rodzinnym mieście będzie leczyć uraz. - Jak wróci do domu zrobimy nowe prześwietlenia i zastanowimy się czy wystarczy przerwa na zagojenie, czy też konieczna będzie operacja - stwierdził Bonczar. Krakowski chirurg zajmował się nią już w zeszłym roku, kiedy w listopadzie operował dłoń Radwańskiej, która przez większość poprzedniego sezonu zmagała się ze stanem zapalnym ścięgna palca serdecznego. Możemy wybrzydzać, że mijający sezon dla "Isi" był średnio udany, to i tak cały czas jest ona topową tenisistką, co odzwierciedlają nawet wpływy na jej konto: 870 433 dolary. Rok 2010 w wykonaniu Agnieszki Radwańskiej: styczeń Sydney - II runda, Dinara Safina (Rosja) 5:7, 4:6 Australian Open, Melbourne - III runda, Francesca Schiavone (Włochy) 2:6, 2:6 luty Dubaj - półfinał, Wiktoria Azarenka (Białoruś) 3:6, 4:6 marzec Indian Wells - półfinał, Caroline Wozniacki (Dania) 2:6, 3:6 Miami - ćwierćfinał, Venus Williams (USA) 3:6, 1:6 kwiecień Stuttgart - II runda, Szachar Peer (Izrael) 3:6, 7:6, 2:6 maj Rzym - III runda, Lucie Safarova (Czechy) 6:1, 3:6, 6:7 Madryt - II runda, Patty Schnyder (Szwajcaria) 6:3, 4:6, 4:6 Roland Garros, Paryż - II runda, Jarosława Szwedowa (Kazachstan) 5:7, 3:6 czerwiec Eastbourne - I runda, Azarenka 6:7, 1:6 Wimbledon, Londyn - IV runda, Na Li (Chiny) 3:6, 2:6 lipiec Stanford - półfinał, Maria Szarapowa (Rosja) 6:1, 2:6, 2:6 sierpień San Diego - finał, Swietłana Kuzniecowa (Rosja) 4:6, 7:6 (9-7), 3:6 Cincinnati - III runda, Szarapowa, 2:6, 3:6 Montreal - III runda, Kuzniecowa 4:6, 6:1, 3:6 US Open, Nowy Jork - II runda, Peng Shuai (Chiny) 6:2, 1:6, 4:6 wrzesień Tokio - ćwierćfinał, Wozniacki 0:5, krecz Radwańskiej październik Pekin - I runda, Angelique Kerber (Niemcy) 7:5, 6:7 (3-7), 5:7