- To najważniejsze, że tak szybko poszło, bo na "ziemi" rzadko zdarzają się tak krótkie mecze. Starałam się jak najmniej szarpać, bo wciąż ból pleców się pojawia. To niestety są kłopoty z lędźwiowym odcinkiem kręgosłupa, które co roku się odzywają, gdy zaczynam grać na kortach ziemnych. Tak się dzieje od czterech lat i jeszcze nie tak dawno nie wiedziałam czemu się tak dzieje. Chodzi o to, że na nich dużo się ślizgam, często uderzam piłki w dużym rozkroku, a wtedy nogi nie pracują, co obciąża bardziej kręgosłup i od razu mi wysiada - powiedziała Radwańska, rozstawiona z numerem 12. - Niestety nie mogę powiedzieć, że z każdym dniem jest lepiej. Przeciwnie, z każdym meczem jest coraz gorzej. Robię wiele rzeczy, żeby było lepiej, ale nawet, jak robię krok do przodu, to po zejściu z kortu od razu są dwa kroki w tył. Są dni, kiedy dostaję tak mocnych nerwobóli, że prawie nie mogę chodzić. Ale jak się gra cały czas turnieje, to niestety tak już jest i trzeba walczyć nie tylko z przeciwniczką, ale i z własnym organizmem. Dlatego jak skończę występ w Paryżu, to chwilę będę musiała odpocząć, zanim wejdę na trawę. Przed Wimbledonem na pewno nie zagram też debla z Danielą w Eastbourne, więc będzie też trochę mniej obciążeń - dodała. Kolejną rywalką Polki będzie w środę Sania Mirza z Indii, 72 w rankingu WTA Tour. - Nie grałam z nią jeszcze w singlu, ale w deblu tak. Dobrze ją znam, widziałam jej parę meczów, wiem jak gra. Ona gra zawsze na raz, czyli na jedno uderzenie. Jej tenis to duże "bum bum", choć mniejsze na korcie ziemnym, aczkolwiek tutejsze korty wcale nie są wolne. Akurat jedynka i trójka są najszybsze na całym obiekcie. Jestem tu od poniedziałku i miałam okazję potrenować na każdym korcie poza Suzane Lenglen. Znam je więc już dość dobrze i chyba wolałabym zagrać z Mirzą na jakimś wolniejszym. Byłby dla mnie lepszy - powiedziała Radwańska. - No jeszcze piłki Babolata, które wprowadzono w tym roku są szybsze niż poprzednie. Jeśli więc ktoś na chwilę straci kontrolę to od razu zalicza reklamy, zamiast kort. Zazwyczaj na mączce po dwóch gemach piłki się starzeją, są bardziej miękkie, a te odwrotnie - szybko się ścierają i robią twardsze i przez to szybsze - dodała. W Paryżu Radwańska wystąpi także w grze podwójnej razem ze Słowaczką Danielą Hantuchovą, jako rozstawione z numerem 12. Holenderką Michaelą Krajicek i Czeszka Lucie Safarova. Ten mecz wyznaczono na wtorek. - Nie zastanawiałam się nad wycofaniem z debla, bo w nim tak bardzo nie biegam jak w singlu i nie obciążam tak mocno kręgosłupa. Jak będzie bardzo źle, to zobaczymy, ale na razie nie myślę o tym. Jesteśmy z Danielą singlistkami, które razem grają większe turnieje, więc nie ma tu żadnej presji. To zawsze jest dobry trening, bez stresu, przed kolejnymi meczami w singlu - uważa krakowianka. Już w styczniu Polka umówiła się z Hantuchovą na wspólną grę w największych turniejach. W marcu razem triumfowały w prestiżowej imprezie rangi WTA Premier I w Miami, a dwa tygodnie wcześniej dotarły do półfinału w Indian Wells. - Dobrze się z Agnieszką rozumiemy i uzupełniamy na korcie, ale też poza nim. Do tego przyjaźnimy się od dawna, dzięki czemu dobrze się nam razem gra. Nie mamy zbyt dużego ciśnienia i presji, raczej traktujemy wspólnego debla jak dobrą zabawę. Idzie nam chyba całkiem nieźle, więc będziemy to kontynuować, może nawet z sukcesami. Nie potrafię powiedzieć czy mamy jakieś szanse w Wielkim Szlemie, ale nigdy nie wiadomo. Wiele zależy od drabinki i formy, jak to wszystko się dopasuje, to może wyjdzie nam coś naprawdę dużego, zobaczymy - powiedziała Hantuchova.