W składzie gospodarzy podanym na 10 dni przed spotkaniem znaleźli się ci sami zawodnicy, którzy zagrali z Litwą: Jerzy Janowicz (51. ATP), Łukasz Kubot (608.), Marcin Matkowski (16. w rankingu deblistów) i Kamil Majchrzak (290.). Kapitan Radosław Szymanik zaznaczył jednak na wtorkowej konferencji prasowej, że ostatniego z tenisistów może zastąpić trenujący z reprezentacją Michał Przysiężny (140.). "Kamil jest młody, perspektywiczny i ciągle na fali wznoszącej. Niestety, nie przepada za szybkimi kortami. Z kolei Michał ma doświadczenie i najlepsze swoje rezultaty osiągał właśnie na takiej nawierzchni" - argumentował Szymanik. Z obsadą w singlu problemu nie miał prowadzący drużynę gości Michaił Filima, który ma do dyspozycji dwóch najlepszych zawodników specjalizujących się w grze pojedynczej - 55. w światowym rankingu Serhija Stachowskiego i sklasyfikowanego o 18 pozycji niżej Ołeksandra Dołgopołowa. Będący liderem biało-czerwonych Janowicz nie znalazł jeszcze sposobu, aby któregoś z nich pokonać. Z pierwszym przegrał jedyne dotychczas spotkanie, które miało miejsce podczas wrocławskiego challengera we Wrocławiu, a z drugim oba pojedynki z poprzedniego sezonu. "Dołgopołow wygrywał z tenisistami z pierwszej dziesiątki rankingu ATP, Stachowski z samym Rogerem Federerem na Wimbledonie (2013 - red.). To nie będą łatwe pojedynki, ale nawierzchnia, własna publiczność będą naszymi atutami" - zapewnił łodzianin, który ostatnio z wielkoszlemową rywalizacją w Londynie pożegnał się już w pierwszej rundzie. Nadzieję na występ w singlu w Azoty Arenie miał jeszcze niedawno Kubot. Wracający w ostatnich tygodniach do zdrowia po kontuzji i operacji stopy lubinianin podczas Wimbledonu, gdzie startował tylko w grze podwójnej, miał jednak kłopoty z kręgosłupem. W meczu z Ukrainą zagrać ma ostatecznie w deblu, w parze z Matkowskim, który wychował się i przez wiele lat mieszkał w Szczecinie. Skład ekipy rywali uzupełniają dwaj niżej notowani zawodnicy Denys Mołczanow (276.) i Władysław Mafanow (450.). Bardzo możliwe jednak, że w deblu kibice obejrzą duet Stachowski-Dołgopołow. "Na papierze Ukraińcy są faworytem, bo mają dwóch równych singlistów. My tego komfortu na tę chwilę nie mamy. Jednak papiery nie grają. Jestem przekonany, że mamy duże szanse ten mecz wygrać" - zastrzegł Szymanik. Na początku marca Polacy wygrali w Płocku z Litwinami 3:2. Ukraińcy w pierwszej rundzie mieli "wolny los". Będzie to pierwsza konfrontacja tych drużyn w Pucharze Davisa. Jej zwycięzca zagra w barażu o awans do elity. Żadna z tych ekip nigdy jeszcze nie występowała w Grupie Światowej. Biało-czerwoni o krok od tego byli dwa lata temu, gdy w barażu przegrali w Warszawie z Australijczykami 1:4. W poprzednim sezonie w drugiej rundzie Grupy I ulegli - również w stolicy - Chorwatom 1:3. Ukraińcy z kolei trzykrotnie walczyli bez powodzenia o awans do elity. Miało to miejsce w latach: 2009 i 2013-14. Pojedynek w Szczecinie, który rozgrywany będzie na korcie twardym, rozpocznie się w piątek od dwóch konfrontacji singlowych. W sobotę zagrają deble, a w niedzielę ponownie dwa single. W czwartek odbędzie się losowanie kolejności rywalizacji w grze pojedynczej.