"Nie jest to turniej ATP, ale chcemy, żeby wielki tenis wrócił do Sopotu, po trzyletniej przerwie. To jest sport, który pasuje nam bardzo do wizerunku miasta, tak jak zawody jeździeckie CSIO, tak jak windsurfing, koszykówka czy Ania Rogowska w lekkiej atletyce" - powiedział prezydent miasta Sopotu Jacek Karnowski. W latach 1992-2004 na kortach Sopockiego Klubu Tenisowego rozgrywano kobiecy turniej z cyklu WTA Tour, natomiast między 2001 i 2007 rokiem imprezę rangi ATP Tour. "W Sopocie są świetne warunki: jest 20 kortów ziemnych, są dwie hale tenisowe, są nowoczesne hale sportowe, z tą największa na 15 tysięcy widzów, która już niedługo będzie otwarta. Powoli pojawiają się nowi sponsorzy, którzy chcą z powrotem ściągnąć turniej tenisowy do Sopotu" - dodał. Po rocznej przerwie do reprezentacji Polski wraca Łukasz Kubot, obecnie 48. w rankingu ATP World Tour, a drugim singlistą prawdopodobnie będzie Michał Przysiężny, który jest 142. na świecie. Wstępny skład uzupełniają debliści Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. "Ten skład o tyle jest pewny, na ile zdrowi będą zawodnicy, bo nic więcej się raczej nie zdarzy nieoczekiwanego. Tylko jakaś niedyspozycja mogłaby spowodować zmianę. Oczywiście Jurek Janowicz jest cały czas brany pod uwagę, bo jest trzecim singlistą na dzień dzisiejszy, tak samo Grzesiek Panfil. Jednak obecne wyniki Łukasza i Michała są na tyle dobre, że gwarantują najsilniejszy skład" - powiedział kapitan polskiej drużyny Radosław Szymanik. "Spodziewam się ciężkiego meczu, aczkolwiek jesteśmy faworytem i nie ma co tego ukrywać. Łukasz jest w bardzo dobrej dyspozycji, Michał jest na fali, a kluczem do zwycięstwa będzie ogranie Nieminena przez jednego z naszych zawodników. Może się tak zdarzy, że po pierwszym dniu będzie 2:0 i będziemy mogli zamknąć mecz deblem, czego sobie życzę. Mimo ostatnich wyników Mariusza i Marcina, nieco poniżej oczekiwań, jestem spokojny o wynik debla" - dodał Szymanik, który od września towarzyszy deblistom jako trener podczas turniejowych startów, a w styczniu był z nimi w Australii. "Na pewno spodziewaliśmy się lepszych wyników w Australii, ale nie udało się. Jednak nie można powiedzieć, że gramy źle, po prostu przegraliśmy parę bardzo wyrównanych spotkań i to często w super tie-breakach, a te są loterią" - powiedział Fyrstenberg. "Podchodzimy do tego ze spokojem. Sezon jest bardzo długi, a to dopiero początek i dopiero się rozgrywamy. Jeśli chodzi o Puchar Davisa, to jesteśmy przekonani, że wygramy, choć to jest sport, wiec oczywiście zwycięstwa nie możemy zagwarantować. Gramy u siebie, w Sopocie, w którym chcieliśmy zagrać, no i na nawierzchni jaka nam odpowiada, wiec powinno być dobrze" - dodał Matkowski, który w czwartek leci z Fyrstenbergiem na duży turniej ATP do Dubaju. Jarkko Nieminen, kiedyś 13. tenisista świata, ma za sobą nieudany sezon, w którym zmagał się z problemami zdrowotnymi i teraz jest 125. w rankingu ATP. 18-letni Henrik Kontinen jest 295. "W chwili obecnej, gdybyśmy spojrzeli tylko na to, co robią zawodnicy obydwu zespołów i jakie mają rankingi, to mamy większy procent szans na zwycięstwo. Stawiałbym, że 70 do 30, zakładając, że Łukasz Kubot zagra. Łukasz jest w stanie wygrać swoje obydwa single. Michał Przysiężny gra ostatnio bardzo dobrze i przynajmniej jeden punkt jest w stanie zdobyć. No i jeszcze mamy tutaj duże szanse deblowe. Czyli naszych szans jest więcej, niż szans Finów" - powiedział szef wyszkolenia w Polskim Związku Tenisowym Wojciech Andrzejewski. Zwycięzca spotkania w Sopocie w drugiej rundzie zmierzy się w dniach 7-9 maja z drużyną RPA. Jeśli będą to Polacy, to oni będą gospodarzem meczu. Wygrana daje awans do fazy play off o miejsce w Grupie Światowej. Natomiast porażka z Finlandią oznacza konieczność gry w barażach o utrzymanie w Grupie I Strefy Euroafrykańskiej. "Drabinka bez wątpienia jest optymistyczna i absurd całej sytuacji jest taki, że możemy grać o awans do Grupy Światowej. Podkreślam słowo absurd, bo statystycznie rzecz biorąc drużyna, która aspiruje do Grupy Światowej musi mieć zawodników z określonym rankingiem. Ale jest taka szansa i należy z niej skorzystać. Następny mecz, do jakiego może dojść, to mecz z RPA. We wcześniejszych rozważaniach ustaliliśmy, że jeśli do niego dojdzie, to będziemy się starali grać go na +ziemi+, bo zawodnicy RPA są wychowani raczej na twardych kortach, czyli szybkich nawierzchniach. I tutaj nasze szanse są zbliżone do meczu z Finlandią, czyli 70 do 30, oczywiście zakładając, że gramy w takim składzie. Jeśli gramy bez Łukasza, nasze szanse są mniejsze, choć to nie znaczy, że jesteśmy na pozycji straconej, ale na pewno te szanse maleją" - powiedział Andrzejewski.