Przed tym sezonem Polski Związek Tenisowy, uskrzydlony listopadowym awansem Jerzego Janowicza do czołowej "30" rankingu ATP World Tour, zapowiadał walkę o miejsce w światowej elicie. Droga do niej oznacza konieczność odniesienia trzech zwycięstw. Pierwszy krok został uczyniony przed miesiącem we Wrocławiu. Drugim jest wygrana z RPA. Pomóc ma w tym szybka, twarda nawierzchnia kortu typu DecoTurf (podobnie jak w lutym), która zostanie wyłożona w zielonogórskiej hali MOSiR-u. Na jej wybór miało największy wpływ zdanie Janowicza, obecnie 24. tenisisty świata. Oprócz tegorocznego lidera drużyny, w singlu powinien zagrać również 94. w rankingu Łukasz Kubot, do niedawna najwyżej notowany z Polaków (był w czołowej "50"). Dołączyć do nich mają debliści Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. Taki właśnie skład kapitan reprezentacji Radosław Szymanik miał do dyspozycji w pierwszej rundzie. "Jeśli miałbym dzisiaj wybierać, to bez wahania wskazałbym właśnie tę czwórkę do gry. Choć faktycznie ostatnio wyniki naszego debla są poniżej oczekiwań. Przede wszystkim Mariuszowi i Marcinowi brakuje pewności siebie, bo za mało meczów wygrali w tym roku, żeby jej nabrać. Od lat jednak są w drużynie i wiele razy zdobywali dla niej punkty, dlatego w nich wierzę" - powiedział w poniedziałek Szymanik na konferencji prasowej w Warszawie. Na razie trudno spekulować na temat składu rywali, w którym znajdą się zapewne zawodnicy z grona: Rick de Voest (343. na świecie), Izak van der Merwe (256.), Ruan Roelofse (521.), Jean Andersen (747.) czy deblista Raven Klaasen (51. w grze podwójnej). Trudno na razie całkowicie wykluczyć, że zagra Kevin Andersson, który w poniedziałek awansował na 29. miejsce w rankingu ATP World Tour. "Andersson od dawna jest skonfliktowany z krajową federacją. Mimo to trwają negocjacje w tej sprawie. Myślę, że więcej mogą o tym wiedzieć Fyrstenberg i Matkowski. Są najbliżej źródła informacji, bo w tym roku ich indywidualnym trenerem jest kapitan naszych rywali John-Laffnie de Jager. Ale ja bym nie zastanawiał się czy przyjedzie Andersson czy nie, bo słysząc ciągłe pytania na ten temat, można odnieść wrażenie, jakby był numerem jeden na świecie. Owszem, wrócił do czołowej 30-tki i jest na pewno dobrym zawodnikiem, ale my przecież mamy 24. na świecie Janowicza i Kubota, który zawsze daje z siebie wszystko w drużynie. Zawsze bardziej się martwię tym, czy wszyscy nasi zawodnicy będą zdrowi" - tłumaczył Szymanik. W trakcie poprzedniego spotkania daviscupowego Kubot pechowo zwichnął kostkę w drodze do Hali 100-lecia i w lutym musiał wycofać się z trzech turniejów. "Łukasz jest już w pełni wyleczony, zresztą po to zrobił sobie o tydzień dłuższą przerwę. Oczywiście trochę może niepokoić fakt, iż w singlu idzie mu w tym roku poniżej oczekiwań i mało wygrywa meczów. Jednak widziałem go we Wrocławiu i uważam, że naprawdę gra bardzo dobrze. Nie udało mu się jednak zamknąć kilku bardzo równych spotkań. Ale nie mam wątpliwości, że do gry w reprezentacji będzie przygotowany na sto procent" - dodał kapitan. Będzie to trzecie spotkanie tych zespołów, a dwa poprzednie kończyły się zwycięstwami południowoafrykańskiego zespołu w stosunku 3:2. W 1935 roku w Poznaniu nie poradzili sobie z tymi rywalami Józef Hebda, Ignacy Tłoczyński i Kazimierz Tarłowski. Natomiast w 2003 roku w Polokwane nie powiodło się Kubotowi, Fyrstenbergowi, Matkowskiemu i Bartłomiejowi Dąbrowskiemu. Zwycięzca w barażach (13-15 września) może trafić na: Hiszpanię, Chorwację, Austrię, Izrael, Szwajcarię, Niemcy, Brazylię, Belgię, Australię, Japonię lub Uzbekistan.