Radwańska i Janowicz sezon rozpoczęli bardzo udanie - w Perth Puchar Hopmana. W finale nieoficjalnych mistrzostw świata drużyn mieszanych pokonali Amerykanów Serenę Williams i Johna Isnera 2-1. Eksperci podkreślali, że impreza ta przypomina nieco charakterem turniej pokazowy. Zdaniem Wojciecha Fibaka stanowiła ona jednak świetne przetarcie przed rywalizacją na kortach twardych w Melbourne. - To cenne doświadczenie, zwłaszcza dla Janowicza, który przez miesiąc przygotowywał się w Łodzi, a więc w zupełnie innych warunkach pogodowych niż te panujące obecnie w Australii. Dobrze mu też zrobiła gra bez presji i walki o punkty - podkreślił słynny przed laty tenisista. Bezpośrednio po tym sukcesie oboje przenieśli się do Sydney, gdzie rywalizowali już wyłącznie w singlu. Każde z nich odpadło w drugiej rundzie. Atutem rozstawionej z numerem szóstym w Australian Open krakowianki będzie obecność w boksie Navratilovej. Pod koniec grudnia 25-letnia zawodniczka spędziła kilka dni w Miami na pierwszych treningach pod okiem Amerykanki czeskiego pochodzenia, 18-krotnej zwyciężczyni turniejów wielkoszlemowych w singlu. - Jej osiągnięcia mówią same za siebie. Moim celem jest wygrać turniej Wielkiego Szlema i posiadanie kogoś takiego jak Martina po mojej stronie będzie dużą zaletą i bardzo mi pomoże - przekonywała Polka. Radwańska rok temu odniosła swój największy sukces w prestiżowych zmaganiach w Melbourne, docierając do półfinału. - Byłam z tego bardzo zadowolona. Zrobię wszystko, by w tym również pokazać się z dobrej strony - zadeklarowała. Jej pierwszą przeszkodą na drodze do powtórzenia tamtego wyniku będzie 43. w rankingu WTA Japonka Kurumi Nara. W drugiej rundzie na zwyciężczynię tego meczu czekać będzie Rosjanka Ałła Kudriawcewa lub Szwedka Johanna Larsson. W dalszej kolejności bardzo możliwy byłby pojedynek z Amerykanką Varvarą Lepchenko, a następnie z Włoszką Flavią Pennettą lub Amerykanką Venus Williams. Ćwierćfinał to prawdopodobnie konfrontacja z Czeszką Petrą Kvitovą, czwartą rakietą świata. Ubiegłoroczna triumfatorka Na Li nie sądzi jednak, żeby Polka dotarła do tego etapu. Chinka, która w ubiegłym roku zakończyła karierę, obstawia, że o miejsce w najlepszej czwórce walczyć z Kvitova będzie Williams. W ubiegłym roku Janowicz do pierwszej odsłony Wielkiego Szlema przystępował, mając duże zaległości treningowe. Kilka miesięcy zabrały mu wcześniej zmagania z kontuzją stopy. Tym razem 42. na światowej liście łodzianin nie ma problemów zdrowotnych, ale wydawało się, że o powtórkę wyniku sprzed roku - awansu do trzeciej rundy - będzie bardzo trudno. 24-letni Polak trafił bowiem na początek na Juana Martina del Potro. Argentyńczyk co prawda obecnie jest 338. rakietą świata, ale jeszcze 12 miesięcy temu był czwarty. Trwająca u niego niemal rok przerwa w grze i duży spadek w rankingu to efekt kontuzji lewego nadgarstka, której nabawił się podczas ubiegłorocznej edycji Australian Open. Okazało się jednak, że del Potro nie jest jeszcze gotowy do gry w tak dużym turnieju i wycofał się z niego. Tak więc szansę dostał jeden ze "szczęśliwych przegranych" Japończyk Hiroki Moriya. Startował on w kwalifikacjach i odpadł w trzeciej rundzie przegrywając z Belgiem Rubenem Bemelmansem 2:6, 2:6. Jeśli Janowicz go pokona, w drugiej rundzie zagra prawdopodobnie z rozstawionym z numerem 17. Francuzem Gaelem Monfilsem. W głównej drabince imprezy z reprezentantów Polski znalazła się jeszcze młodsza z sióstr Radwańskich Urszula, która w pierwszym rundzie zmierzy się z reprezentującą Kazachstan Zariną Dijas, rozstawioną z numerem 31. Katarzyna Piter, Łukasz Kubot i Michał Przysiężny odpadli w decydującej rundzie eliminacji. W pierwszej fazie kwalifikacji odpadły Paula Kania i Magda Linette. Faworytką rywalizacji singlistek będzie liderka rankingu WTA Serena Williams. Amerykanka w Pucharze Hompana nie błyszczała, w poprzednim sezonie również prezentowała bardzo nierówną formę. Eksperci jako główną jej rywalkę w walce o tytuł w Melbourne wskazują Rosjankę Marię Szarapową. Niewiadomą jest forma wracającej po problemach zdrowotnych Białorusinki Wiktorii Azarenki. Z czołówki mężczyzn ze względu na kontuzje zabraknie triumfatora ostatniej edycji US Open Chorwata Marina Czilicia i Francuza Jo-Wilfrieda Tsongi. W gronie faworytów wymieniani są turniejowa "jedynka" Serb Novak Djoković (ma na koncie cztery tytułu wywalczone w Melbourne) oraz Szwajcar Roger Federer, wicelider światowej listy. Ten drugi czeka na 18. triumf wielkoszlemowy. Meczem pierwszej rundy zainauguruje swoją 61. z rzędu imprezę tej rangi. Pod tym względem nikt nie może pochwalić się podobnym osiągnięciem. W tegorocznej edycji Australian Open pula nagród wynosi 40 milionów dolarów australijskich (ponad 120 mln zł).