Serra jest pierwszym Francuzem, jaki zwyciężył w szczecińskiej imprezie, której początki sięgają 1993 roku. Wówczas był to turniej satelitarny, a do cyklu Challenger Series ATP zaliczany jest od 1997 roku. Od pierwszych wymian obaj tenisiści starali się wzajemnie wyczuć oraz oswoić z mokrą po nocnych opadach deszczu i przez to dość wolną nawierzchnią. Takie warunki sprzyjały nieco bardziej Montanesowi, który opiera swoją grę głównie na grze z głębi kortu, a pokrzyżowały nieco szyki Francuzowi. Po awansie do finału Serra zapowiadał bowiem, że będzie się starał często chodzić do siatki. W tej sytuacji większość punktów rozstrzygała się w długich wymianach z linii głównej, sporadycznie tylko przerywanych wypadami do siatki: Francuza po wypracowaniu ataku lub po trudnych do odbioru dropszotach oraz raptem dwoma Montanesa, gdy przeciwnik zrewanżował mu się ostrymi skrótami. Obaj tenisiści dość pewnie wygrywali swoje gemy serwisowe, ale do stanu 4:4, kiedy Serra po raz pierwszy przełamał podanie rywala, wykorzystując drugą z trzech okazji, jakie miał do dyspozycji, po tym jak nieoczekiwanie wyszedł na 40:0. W kolejnym gemie wygrał swój serwis bez straty punktu i zakończył pierwszego seta po 33 minutach gry. Chwilę później na mocno zachmurzonym dotychczas niebie pojawiło się słońce. Początek drugiej partii również toczył się zgodnie z regułą własnego podania, a gra wciąż toczyła się głównie z głębi kortu. Po raz pierwszy w meczu w opałach znalazł się Serra w czwartym gemie, gdy przy własnym serwisie przegrywał 0:30, a następnie musiał bronić dwie piłki na przełamanie. Wyszedł jednak z opresji i od razu przełamał Hiszpana na 3:2, a przewagę jednego "breaka" utrzymał do końca, rozstrzygając finał po godzinie i jednej minucie. Było to drugie spotkanie tych zawodników, a poprzednie w 2005 roku w półfinale mniejszego challengera na kortach ziemnych w Lugano wygrał w trzech setach Montanes. Za sprawą Serry trwa "hiszpańska klątwa", jak określają to organizatorzy turnieju, bowiem w 16-letniej historii Pekao Open ani razu na szczecińskich kortach nie zdołał triumfować żaden Hiszpan, choć w niedzielę po raz szósty w finale wystąpił reprezentant tego kraju. Pochodzący z Bordeaux Serra, który ze względów podatkowych mieszka od pewnego czasu w szwajcarskim Neuchatel, w drodze do finału stracił sety w meczach z rodakiem Mathieu Montcourtem, Polakiem Dawidem Olejniczakiem i Austriakiem Danielem Koellererem, natomiast w sobotę łatwo uporał się z 17-letnim Jerzym Janowiczem, grając niemal bezbłędnie. Francuz najwyżej był sklasyfikowany w rankingu tenisistów na 36. miejscu, a obecnie jest 64., ale przed końcem sezonu zamierza wrócić do czołowej "50". Po raz drugi pojawił się w Szczecinie, a w 2005 roku przyjechał tu tuż po triumfie w turnieju ATP w Bukareszcie. Odpadł wówczas w półfinale. Francuski tenisista opuści Polskę z czekiem na kwotę 18 tysięcy dolarów, a swój dorobek w rankingu ATP "Entry System" powiększył o 90 punktów. Natomiast jego finałowy rywal zarobił tu 10,6 tys. dol. oraz 63 pkt. Po raz pierwszy w historii Challenger Series ATP finał singla w imprezie najwyższej rangi w tym cyklu prowadził sędzia z Polski - Gabriela Załoga. Wynik finału gry pojedynczej: Florent Serra (Francja, 2) - Albert Montanes (Hiszpania, 1) 6:4, 6:3.