Dla fanów tenisa zakochanych w ziemnych kortach te paryskie są swoistą świątynią, a "królem ziemi" nazywany jest ten, kto sięga po Puchar Muszkieterów. Bezsprzecznie na miano to zasługuje Hiszpan Rafael Nadal, który triumfował tu pięciokrotnie w swoich sześciu startach. Tylko w 2009 roku mu się nie powiodło, bowiem przegrał w czwartej rundzie ze Szwedem Robinem Soederlingiem, a zwyciężył wówczas Szwajcar Roger Federer, kompletując wygrane w każdym z czterech turniejów Wielkiego Szlema. Korty noszące imię francuskiego lotnika Rolanda Garrosa leżą na wschodnim skraju cieszącego się niezbyt dobrą sławą Lasku Bulońskiego, a dotrzeć do nich z centrum Paryża można tylko jedną, żółtą nitką metra o numerze 10. Co roku na przełomie maja i czerwca przez dwa tygodnie przeżywa ona prawdziwe oblężenie. Właściwie należałoby się wtedy przyzwyczaić do nieustannie powtarzanego komunikatu, jaki można usłyszeć na każdej stacji: "Drodzy kibice zmierzający na Rolanda Garrosa. Ze względu na dużą liczbę pasażerów linii do Boulogne pojawiają się okresowe zastoje. Prosimy o wyrozumiałość i cierpliwość". Faktycznie między godziną 10 a 12, gdy na kortach ruszają pierwsze mecze (o godz. 11.00) wąskie wagoniki są mocno zatłoczone, a często się zdarza, że nie wszystkich udaje się wcisnąć do środka. Po drodze miły kobiecy głos z mikrofonu instruuje kibiców tenisa: "Żeby dotrzeć na Rolanda Garrosa należy wysiąść na Porte d'Auteil, a nie na Boulogne". Wszystkie komunikaty wygłaszane są oczywiście tylko po francusku, co sprawia, że zagraniczni kibice ignorują je, a później często zdezorientowani w sporej panice wysiadają, gdy skład pociągu opuszcza większość pasażerów. Przejażdżka do końcowej stacji Bulogne-Pont de Saint-Cloud sprawia, że można się znaleźć na przeciwległym zachodnim skraju Lasku Bulońskiego, który w każdym z przewodników turystycznych jest określany jako jedno z najmniej bezpiecznych miejsc w Paryżu. Na bardzo ciasnym peronie stacji Porte d'Auteil z trudem można się przecisnąć w tłumie podążającym do najbliższego wyjścia. W sumie nie sposób się tam zgubić, bo na ścianach i na podłodze są ponaklejane pomarańczowe strzałki z logiem turnieju i napisem Roland Garros. Mniej spostrzegawczym fanom tenisa zostaje obserwowanie innych ludzi, którzy pewnie kroczą w stronę kortów wąskim chodnikiem wzdłuż Boulevard d'Auteil. Ruch tu jest mocno ograniczony ze względu na licznych sprzedawców biletów z drugiej ręki i zaparkowanych na trawniku obok skuterów. Linia numer 10 jest pełna pułapek, bowiem z Porte d'Auteil nie można ruszyć w przeciwnym kierunku prowadzącym do nieco futurystycznego dworca Gare d'Austerlitz, położonego na południowy wschód od dzielnicy St. Germain, w pobliżu malowniczego ogrodu botanicznego sąsiadującego z surową wieżą wyrastającą ponad meczetem. Aby wrócić z Rolanda Garrosa, trzeba przejechać stację w kierunku Boulogne, a następnie tam się przesiąść do składu zmierzającego do centrum południową odnogą. Można też wrócić w okolice Porte d'Auteil i odbić od niej w prawo, a przy drugich światłach skręci w lewo i po przejściu jakiś pięciuset metrów szukać zejścia do stacji Michel-Ange Molitor. To kwestia 15-minutowego spaceru.