Murray został laureatem British Tennis Award za najlepszy sezon w karierze. Zdobył w nim złoty medal igrzysk olimpijskich w Londynie w singlu oraz srebrny w mikście, a także odniósł pierwsze zwycięstwo w Wielkim Szlemie, triumfując w nowojorskim US Open. Mimo tych sukcesów 25-letni Szkot musiał w ciągu ostatnich miesięcy przełknąć gorzką pigułkę. Po wygranej w olimpijskim finale z Federerem miejscowi dziennikarze nie omieszkali mu na łamach prasy przypomnieć: "Andy pamiętaj, że wciąż nie wygrałeś Wimbledonu. Czekamy co zrobisz za rok". Miesiąc przed igrzyskami przegrał on decydujący mecz na londyńskiej trawie właśnie ze Szwajcarem. Złośliwość wynika zapewne z tego, że na triumf Brytyjczyka w Wimbledonie angielska publiczność czeka już 76 lat, od wygranej legendarnego Freda Perry'ego w 1936 roku. 31-letni Federer zwyciężył w lipcu w Londynie po raz siódmy w karierze, zdobywając rekordowy 17. tytuł w Wielkim Szlemie. Właśnie to osiągnięcie sprawiło, że brytyjscy dziennikarze zrzeszeni w LTWA przyznali mu statuetkę w kategorii International Tennis Award. Wyróżniono także brytyjskiego gracza Jonathana Marraya za niespodziankę, którą sprawił razem z Duńczykiem Frederikiem Nielsenem, wygrywając na wimbledońskiej trawie rywalizację w deblu.