33-letni amerykański tenisista w ostatnich latach rzadko brał udział w rywalizacji. Fish w czwartym secie prowadził 5:4, przełamując Lopeza, ale dały znać o sobie nerwy. Popełnił trzy z rzędu niewymuszone pomyłki, a następnie zaliczył podwójny błąd. W ostatniej partii trwającego trzy godziny i 11 minut pojedynku Amerykaninowi wyraźnie dawały się we znaki trudy spotkania. Łapały go skurcze i miał coraz większe kłopoty z poruszaniem się po korcie. - To nie tak, że w czwartym secie zabrakło mi wiary w zwycięstwo. Zacząłem się czuć bardzo zmęczony, czułem kłucie w nogach. Feliciano powiedział mi po meczu, że jego zdaniem zasłużyłem na wygraną... Ja miałem takie same odczucia. A na poważnie, to na pewno nie jest sposób, w jaki chciałoby się kończyć karierę. Nie czuję się z tym świetnie. Mam jednak wiele wspaniałych wspomnień. Nawiązałem wiele przyjaźni, znam prawie każdego w tourze. Będzie mi tego wszystkiego brakować - zaznaczył. W pierwszej rundzie zajmujący 581. miejsce w światowym rankingu Fish pokonał Włocha Marco Cecchinato 6:7 (5-7), 6:3, 6:1, 6:3. Już znacznie wcześniej wicemistrz olimpijski z Aten zastrzegł, że to jego ostatni turniej w karierze. Po raz 13. startował w US Open. Poprzednio w Nowym Jorku rywalizował trzy lata temu - wycofał się przed spotkaniem 1/8 finału ze Szwajcarem Rogerem Federerem z powodu napadu paniki. W imprezie w Cincinnati, która była jego ostatnim sprawdzianem przed występem na Flushing Meadows, dotarł do drugiej rundy. Odniesione tam na otwarcie zwycięstwo było jego pierwszym w imprezie ATP od dwóch lat. Były zawodnik z Top10 w ciągu ostatnich trzech lat zagrał w zaledwie ośmiu imprezach cyklu. W tym czasie zmagał się z problemami kardiologicznymi i zaburzeniami lękowymi.