Radość 26-letniego Kubota nie może dziwić, bo to nie tylko najlepszy wynik w singlu tenisisty znanego z pojedynków deblowych, ale i historyczne osiągnięcie. Kubot jest pierwszym Polakiem od 1982 roku, który dotarł do finału singla turnieju ATP. Ostatnim, który tego dokonał był Wojciech Fibak. Kubot dostał się do turnieju w Belgradzie w niecodziennych okolicznościach. Przegrał w trzeciej rundzie eliminacji ze Słowakiem Dominikiem Hrbatym i pakował już walizki, gdy otrzymał wiadomość, że zagra jednak w turnieju głównym jako "lucky loser" - najwyżej sklasyfikowany z przegranych zawodników w tej fazie. Kontuzji doznał bowiem Belg Steve Darcis, a Polak zajął jego miejsce w drabince rozstawionych. - Miałem mnóstwo szczęścia w ostatnim tygodniu. Jestem szczęśliwy z tego co osiągnąłem sam, a nie tylko przez zbieg okoliczności. Myślę, że nikt nie przeszedł cięższej drogi do finału. Trudno ocenić z kim wolałbym zagrać w finale, bo przecież w ogóle nie spodziewałem się, że w nim będę, więc nie myślałem o rywalach - powiedział Łukasz Kubot. W niedzielnym finale Polak zmierzy się z Serbem Novakiem Djokoviciem (1.). Dotychczas najdalej w turniejach rangi ATP Tour Kubot dochodził do 1/8 finału, a lepsze wyniki osiągał w imprezach rangi Challenger Series ATP.