We wtorek do najlepszej czwórki w turnieju gry podwójnej z drugiej grupy zakwalifikowali się Henri Kontinen i John Peers. Przy pierwszej okazji w ich ślady poszli również aktualnie najlepsi na świecie Kubot i Melo. Polak z Brazylijczykiem wywalczyli już awans, choć nie mogą być pewni pierwszego miejsca w grupie, co będzie miało znaczenie w kontekście rozstawienia w meczu o finał. Kubot i Melo jako jedyni w turnieju po dwóch kolejkach fazy grupowej nie stracili seta. W środę znów grali jak natchnieni, pozostawiając w pokonanym polu dużo bardziej utytułowanych bliźniaków. Ten sezon należy jednak do polsko-brazylijskiej pary, która w tym roku zdobyła już sześć tytułów, w tym wielkoszlemowy Wimbledon. W Londynie Kubot i Melo celują w pierwsze w ich karierach zwycięstwo w finałach sezonu. Amerykańskich braci Kubot i Melo pokonali po raz trzeci w trzecim meczu w ciągu roku. Jak lubi mówić polski tenisista, byli lepsi dosłownie o kilka piłek. Pierwszego seta rozstrzygnął jeden break na 2:1, a przełamanie znakomitym returnem w sam narożnik kortu wywalczył Kubot. Również w drugiej odsłonie inicjatywa była po stronie mistrzów Wimbledonu. Amerykanów przycisnęli już w piątym gemie, ale wówczas Bryanowie wybronili się ze stanu 0:40. Piłka dalej była po stronie Kubota i Melo, którzy poszli za ciosem w kolejnym gemie serwisowym Bryanów. Znów było 40:0 dla polsko-brazylijskiej pary, ale Amerykanie w końcu skapitulowali - w sumie przy ósmym breakpoincie z rzędu. Tej szansy Kubot i Melo z rąk już nie wypuścili. Na potwierdzenie swojej dominacji awans do półfinału ATP World Tour Finals przypieczętowali kolejnym breakiem. A to wszystko w meczu z rywalami, którzy przecież nie tak dawno sami otwierali rankingi deblowe. Wieczorem w grupie Woodbridge/Woodforde jeszcze mecz do tej pory pokonanych Jamie Murray i Bruno Soares kontra Ivan Dodig i Marcel Granollers. Rozstawionym z numerem 1 Polakowi i Brazylijczykowi na zakończenie fazy grupowej pozostanie starcie z Murrayem i Soaresem, w którymi powalczą o szóste zwycięstwo z rzędu. łup