"Przyjechałem dzisiaj w nocy do domu, żeby spotkać się z rodziną, bo teraz kilka tygodni mnie nie będzie. Właściwie spędzę z nimi niecały dzień, bo tylko kilkanaście godzin i muszę wracać. Już jutro lecę do Azji na dwa duże turnieje w Pekinie i Masters 1000 w Szanghaju" - powiedział Kubot, obecnie 63. w singlowym rankingu ATP World Tour. "Muszę mieć kilka dni na aklimatyzację, bo w weekend gram przecież eliminacje singla. Jestem w tej chwili siódmy oczekujący na liście zgłoszeń, więc jest niewielki cień szansy, że wejdę do turnieju głównego w ostatniej chwili. Raczej się skończy na tym, że będę jednym z najwyżej rozstawionych zawodników w kwalifikacjach" - dodał. W turnieju ATP Tour na twardych kortach w Pekinie (z pulą nagród 2,1 mln dol.) wystartuje większość tenisistów z czołówki rankingu. W tym samym terminie będzie rozgrywana mniejsza impreza z tego cyklu w Tokio (z pulą nagród 1,1 mln dol.), słabiej obsadzona. "Wiem, że gdybym się zgłosił do Tokio, to ze swoim rankingiem byłbym od razu w głównym. Jednak wolę Pekin, bo bardziej odpowiadają mi tamte korty, zresztą byłem już tam przed rokiem. Mój wybór ma też związek z deblowymi planami. Z Olim chcemy w tym roku znowu zakwalifikować się do mastersa, a w Pekinie jest więcej punktów do zdobycia" - powiedział Kubot, który z Marachem zajmuje piąte miejsce w rankingu najlepszych par tego roku ATP "Doubles Race". Ubiegły rok zakończyli właśnie na tej pozycji, po debiucie w ATP World Tour Finals w Londynie. W fazie grupowej wygrali dwa mecze w hali 02, ale przegrali trzeci pojedynek z braćmi Bobem i Mikem Bryanami i to Amerykanie awansowali do półfinału. Marach doznał we wrześniu urazu barku podczas wielkoszlemowego US Open. Ostatnie trzy tygodnie spędził w domu, ale ma dołączyć do Polaka w Azji. "Jesteśmy umówieni na telefon jutro i wtedy się dowiem, czy Oli jest już w pełni zdrowy, czy też potrzebuje jeszcze tydzień na leczenie. W tym drugim przypadku zagramy razem dopiero w Szanghaju. W Pekinie zapisy kończą się w sobotę o 18.00, więc jeśli Oli nie dołączy do mnie, to pewnie rozejrzę się za innym partnerem na ten turniej. Ostatnio miałem dobrą rękę przy podobnym wyborze" - powiedział Kubot. "W Bukareszcie zgłosiliśmy się z Chelą dosłownie tuż przed zamknięciem listy, jako ostatnia para. Juan to bardzo dobry i doświadczony gracz, zarówno w singlu, jak i w deblu, no i znów jest w niesamowitej formie. Dzięki niej odniósł podwójne zwycięstwo w turnieju. W deblu świetnie returnował i grał fantastycznie z linii głównej, a moim zadaniem było zabijanie piłek wolejem przy siatce, choć czasem grałem też z tyłu. Korty były dość wolne, a piłki ciężkie, więc to była dobra taktyka. To był fantastyczny tydzień dla mnie, mimo porażki w pierwszej rundzie singla. Bardzo pozytywnie mnie nastroił" - dodał. W poniedziałek 28-letni Polak awansował na siódme miejsce w indywidualnym rankingu deblistów ATP, najwyższe w karierze. "Miło znaleźć się wśród najlepszych deblistów, tym bardziej, że za mną jest sporo bardziej utytułowanych graczy. Nigdy bym chyba nie pomyślał, że dojdę tak wysoko w rankingu. Teraz muszę jeszcze złapać drugi oddech w singlu i odrobić straty spowodowane kontuzją. Liczę, że ostatnie zwycięstwo odbuduje mnie mentalnie i zacznę znów wygrywać w singlu. Tym bardziej, że gram znów dobrze, nawet jeśli nie z Olivierem, tylko z innym partnerem" - powiedział Kubot, który w lipcu uszkodził więzadło w kostce i nie grał przez sześć tygodni.