Janowicz od jesieni walczył z kontuzjami kolana, pleców i trzeszczki. Ostatnio ponownie dokucza mu pierwszy z urazów. W tym sezonie 25-letni zawodnik rozegrał tylko jedno spotkanie. Początkowo znalazł się w składzie na rozgrywany w miniony weekend mecz z Argentyną w 1. rundzie Grupy Światowej Pucharu Davisa w Gdańsku. Na dzień przed rozpoczęciem rywalizacji został zastąpiony przez wracającego po kłopotach z kręgosłupem Michała Przysiężnego. - To, że Jurek nie wystąpi, nie było wiadomo dużo wcześniej. Staraliśmy się zrobić wszystko, by zagrał, ale niestety kontuzja nie pozwoliła na to - zaznaczył Guzowski. Jak dodał, łodzianin, który przez kilka dni przebywał z kadrą w Trójmieście, przechodził w ostatnim czasie różne zabiegi mające na celu pomóc mu wrócić do gry. - Strategia leczenia zmieniała się kilkakrotnie. Staraliśmy się adekwatnie reagować, ale nie udało się sprawić, by mógł zagrać - przyznał fizjoterapeuta. Jego zdaniem uraz Janowicza nie jest wyjątkowo skomplikowany lub tajemniczy i dlatego przerwa trwa tak długo. - Trzeba trochę konsekwencji w podążaniu w konkretnym kierunku terapii. Myślę, że to zadziała - podsumował. Guzowski zaznaczył, że trudno przewidzieć, ile potrwa jeszcze przerwa w grze 96. rakiety świata. - Samo wyleczenie to kwestia tygodni, a czy to będzie trzy czy osiem, to już trudno powiedzieć. Trzeba robić badania kontrolne. To będzie pomagało podjąć decyzję - zastrzegł. Odniósł się on także do kwestii rozmów, jakie miały się toczyć w sobotni wieczór w gronie polskiej ekipy odnośnie obsady niedzielnych singli w Pucharze Davisa. "Biało-czerwoni" przegrywali wówczas 1-2. Kapitan gospodarzy Radosław Szymanik przyznał po sobotnim deblu, że będzie rozmawiał z tenisistami i całym sztabem. Rozważana była kwestia wystawienia w pierwszym niedzielnym spotkaniu w miejsce Michała Przysiężnego Łukasza Kubota. Ostatecznie zagrał pierwszy z zawodników, a po pojedynku powiedział dziennikarzom, że opcja zmiany to... bajka kapitana. - Z tego co wiem, to były takie rozmowy. Musi tak być, że i zawodnik bardzo chce tego grania, a nie tylko trener. Trzeba rozmawiać. Obsada nie może być despotyczną decyzją kapitana. Na taką współpracę Radek kładzie bardzo duży nacisk. Michał lubi trochę prowokować i rzucać takie żarty. Gdyby było tak, jak powiedział, to myślę, że ta drużyna nie funkcjonowałaby tak, jak funkcjonuje - zakończył fizjoterapeuta.