- Dobrze znam Dmitrija, który od wielu lat jest w czołówce. Wygrywał już z niejednym znakomitym zawodnikiem i od samego początku wiedziałem, że będzie to niezwykle trudny mecz. Obawiałem się tego spotkania, po tym co Rosjanin pokazał w piątkowym spotkaniu z Michałem Przysiężnym. Zagrał wtedy doskonale - powiedział Janowicz. - Nasz pojedynek stał na wysokim poziomie. Nawet w dwóch pierwszych setach - teoretycznie łatwiejszych - było bardzo ciężko. Od początku obaj walczyliśmy o zwycięstwo w każdej akcji. Właśnie jedna, dwie piłki zdecydowały o końcowym wyniku. Cieszę się z wygranej tym bardziej że odczuwałem pewną presję - dodał Polak. - Rzucanie rakietą (łodzianin zrobił to dwukrotnie w trzecim secie - red.), szczerze mówiąc, pomogło mi. Rozluźniłem się wówczas, pozbyłem całej negatywnej energii. Byłem w trudnej sytuacji, rywal prowadził 5:4 i był bliski zwycięstwa w tej partii. Popełniłem bardzo prosty błąd przy własnym serwisie. Właściwie to zrewanżowałem się Tursunowowi, bo w pierwszym secie zrobił dokładnie to samo. Bardzo się cieszę, że udało mi się wówczas wrócić do gry - podsumował nasz najlepszy zawodnik.