- Na pewno czułem dziś duże emocje, jak zawsze, kiedy przyjeżdżam na Wimbledon i tu gram. Tym bardziej, że po ubiegłorocznym ćwierćfinale mogłem odebrać zasłużoną legitymację "Club Last Eight", której nikt mi nie odbierze już do końca życia. To na pewno najlepsze wspomnienie z poprzedniej edycji, o które tak walczyłem - powiedział Kubot. "Club Last Eight" to grono zawodników i zawodniczek, którzy dotarli chociaż raz w Wimbledonie do ćwierćfinału w singlu, półfinału w deblu i finału w mikście. Jego legitymacja upoważnia do dożywotniego wstępu na korty The All England Lawn Tennis and Croquet Club, również podczas trwania najstarszego i najbardziej prestiżowego turnieju na świecie. - Teraz mamy kolejny turniej, nie mniej ważny. Ten rok minął zadziwiająco szybko i intensywnie, więc cieszę się, że znów mogę występować na wimbledońskiej trawie no i walczę dalej. Jest presja, bo sporo punktów bronię, ale z drugiej strony staram się o tym nie myśleć, tylko koncentrować na swojej agresywnej grze. Uważam, że przez ostatnie dwa miesiące grałem bardzo dobrze i do tego naprawdę solidnie przygotowywałem się do tego turnieju. To chyba najważniejszy mój start w tym sezonie - dodał. W pierwszej rundzie Polak pokonał Niemca Jana-Lennarda Struffa 7:6 (8-6), 6:4, 6:4. W pierwszym secie nie doszło do żadnych przełamań serwisów, natomiast w dwóch następnych kluczowe okazały się pojedyncze "breaki" zdobyte w siódmych gemach. - Pierwsza runda minęła i jedziemy dalej. Jestem zadowolony z tego meczu, w którym bardzo dobrze się broniłem serwisem i ani razu nie dałem się przełamać. Obydwaj zresztą bardzo dobrze serwowaliśmy, choćby w tie-breaku zadecydowała jedna, dwie piłki, kiedy bardziej zaryzykowałem i to się opłaciło. W dwóch kolejnych setach po jednym razie go przełamałem i to wystarczyło - podsumował swój pierwszy występ Kubot, który w drugiej rundzie spotka się w czwartek z Serbem Duszanem Lajoviciem. - Zupełnie nie znam tego zawodnika, nie grałem z nim jeszcze, ale na pewno gra dobrze. Jest młody i wchodzi dopiero w Tour na dobre, jest drugi sezon w czołówce. Na pewno nie ma nic do stracenia, więc będę musiał się naprawdę solidnie przygotować do tego meczu - dodał. We wtorek swój pierwszy mecz w Londynie wygrał, choć nie bez trudu, Jerzy Janowicz (nr 15.), pokonując Somdeva Devvarmana z Indii 4:6, 6:3, 6:3, 3:6, 6:3. Łodzianin broni aż 720 punktów do ranking ATP World Tour, w którym jest obecnie 25., zdobytych za ubiegłoroczny półfinał. - Oczywiście miło jest tu wrócić. Wciąż mam w głowie to, co się tu stało przed rokiem. Ale wiele będzie zależeć od tego, co się stanie w tym roku. Tym bardziej, że czeka mnie teraz cięższy mecz niż ten w pierwszej rundzie - odpowiedział Janowicz na pytanie jednego z brytyjskich dziennikarzy. Teraz na drodze łodzianina stanie były lider rankingu ATP World Tour - Australijczyk Lleyton Hewitt, który na otwarcie wyeliminował Michała Przysiężnego 6:2, 6:7 (14-16), 6:1, 6:4. - Lleyton to naprawdę bardzo dobry gracz. Wygrał przecież Wimbledon ima duże doświadczenie. Jest bardzo solidny, ma świetny bekhend i rzadko się myli na korcie. Ma też bardzo niewygodny serwis, może niezbyt silny, ale niesamowicie trudny do odbioru. Będę musiał zagrać naprawdę swój najlepszy tenis, żeby go pokonać - uważa Janowicz, który występuje w Wimbledonie tylko w singlu. Natomiast Kubot w tegorocznej edycji startuje również w grze podwójnej, razem ze Szwedem Robertem Lindstedtem (trzykrotnie przegrywał w wimbledońskich finałach), z którym triumfował w styczniowym Australian Open. Pierwszymi rywalami debla rozstawionego z numerem siódmym będą już w środę po południu Kolumbijczycy Santiago Giraldo i Alejandro Gonzalez. Swój pierwszy mecz w środę rozegra również polsko-kolumbijski duet Marcin Matkowski i Juan-Sebastian Cabal (nr 15.), a po drugiej stronie siatki staną Brazylijczyk Marcelo Demoliner i Purav Raja z Indii. W planie gier znalazły się też dwa inne "polskie" pojedynki deblowe. Alicja Rosolska i Kanadyjka Gabriela Dabrowski spotkają się z Czeszką Lucie Hradecką i Holenderką Michaelą Krajicek, a także Tomasz Bednarek w parze z Francuzem Benoitem Pairem przeciwko Kazachowi Aleksandrowi Niedowiesowowi i Rosjaninowi Dmitrijowi Tursunowowi. Jednak najważniejszy mecz dla polskich kibiców w trzecim dniu Wimbledonu rozpocznie się o godzinie 14.00 na korcie centralnym. Wtedy Agnieszka Radwańska, rozstawiona z numerem czwartym, będzie walczyć w drugiej rundzie singla z Australijką Casey Dellacquą. Z Londynu Tomasz Dobiecki