Kiedy 7 lipca 2012 roku Agnieszka Radwańska grała jako druga Polka w historii finał turnieju wielkoszlemowego - z Sereną Williams na Wimbledonie - Iga Świątek grała na kortach Legii w Warszawie półfinał mistrzostw Polski do lat 12. Przegrała. Od tego czasu co roku pokonywała kolejne szczeble na tenisowej drabinie, zdobywała kolejne trofea w Polsce i na świecie a w czwartkowe październikowe popołudnie doszła, gdzie Radwańska ponad osiem lat temu - do finału turnieju. Nie była to droga usłana różami. Jak większość tenisistów trenujących w Polsce nie była pewna, czy znajdą się pieniądze na w pełni profesjonalny trening. W 2017 roku ciężka kontuzja omal nie przerwała jej kariery. Talent, umiejętności, ciężka praca, ojciec, który podejmował właściwe decyzje we właściwym czasie, doprowadziły do tego, że kiedy nadarzyła się okazja, Świątek będzie mogła walczyć o zwycięstwo w turnieju Roland Garrosa. Polka była znakomicie przygotowana do tego turnieju. Nie da się tego zrobić w kilka miesięcy. To efekt wieloletniej pracy, ale w Paryżu po prostu zachwyca. W drodze do finału w Paryżu wygrała sześć spotkań. Pokonała: finalistkę z ubiegłego roku Marketę Vodurousovą, doświadczoną Tajwankę Su-Wei Hsieh, finalistkę Wimbledonu sprzed sześciu lat Eugenie Bouchard, rozstawiona z "jedynką" Simonę Halep, oraz dwie rewelacyjne kwalifikantki Martinę Trevisan i Nadię Podoroską. Półfinałowy mecz z Podorską, 23-letnią Argentynką, która wcześniej wyeliminowała Elenę Svitolinę, tylko potwierdził, że wcześniejsze wyczyny Polki nie były przypadkowe. To był znów koncert gry 19-latki z podwarszawskiego Raszyna - bez fałszywej nuty, z repertuarem na każdą okazję. Świątek nie pozwoliła przeciwniczce na to, żeby ta wprowadziła ją w stan zagrożenia. Nie było takiej chwili w tym meczu. W pierwszym secie Argentynka nie wygrała gema przy serwisie Polki, miała tylko jedną okazję na przełamanie. Pierwszy gem wygrała przy stanie 0:3, kolejny przy 1:4. I to było wszystko na co było ją stać w tej części meczu. W drugim secie Polka szła za ciosem. Wygrała pierwsze cztery gemy. Większość trwała nieco ponad dwie minuty, tylko jeden z nich - cztery minuty. Świątek grała agresywnie, dobiegała do wszystkich piłek, była do bólu regularna. Chwilę zawahania miała Polka w kolejnym gemie. Po długiej walce oddała własny serwis. Ale to oznaczało tylko, że przegrywała 1:4. Potem zagrała tak jakby nic się złego nie stało. Była opanowana. Kolejne dwa gemy wygrała łatwo i szybko. Wykorzystała pierwszą piłkę meczową. Awansowała do finału. Dokonała tego w sposób bezdyskusyjny, bez cienia wątpliwości. Świątek jest trzecią Polką po Jadwidze Jędrzejowskiej i Agnieszce Radwańskiej, która zagra w finale Wielkiego Szlema, drugą, po Jędrzejowskiej, która wystąpi w finale Roland Garrosa. Po tym, co pokazała do tej pory w Paryżu, wszystko się może zdarzyć. Olgierd Kwiatkowski Półfinał gry pojedynczej turnieju pań Roland Garrosa Iga Świątek (Polska) - Nadia Podoroska (Argentyna) 6:2, 6:1