Czwartkowy występ naszej zawodniczki był w jej wykonaniu prawdziwym popisem. Prezentowała znakomity tenis, pierwszego seta wygrywając (mimo jednego przegranego serwisu) 6:2. Drugiego nie dokończono - przeciwniczka skreczowała. - Kocham Australię. Po raz pierwszy występowałam tu jako juniorka i wygrałam zarówno w singlu, jak i deblu, więc mam zawsze dobre wspomnienia - mówiła Świątek po meczu. Pozwoliła sobie też na żart, po którym całe otoczenie wybuchnęło śmiechem.- To perfekcyjny sposób na otwarcie sezonu nawet, gdy trzeba jechać na drugi koniec świata - powiedziała, dodając w reakcji na śmiech z widowni, że "dla niej to naprawdę koniec świata". Publika zareagowała na te słowa jeszcze bardziej żywiołowo. Oddać trzeba, że 19-latka budzi w Australii wielką sympatię. TC