- We wrześniu na Allegro odbyła się licytacja, z której dochody przekazano na konto Fundacji TVN. Wystawiłem na nią rakietę, którą grałem w półfinale Australian Open w 2006 roku, a drugą rzeczą jaką można było wylicytować, to mecz czy właściwie gra na korcie ze mną - powiedział Fyrstenberg. Wylicytował ją Artur Grodzki, który postanowił, że zamiast niego okazję do odbijania piłek z Fyrstenbergiem będą miały jego dzieci, które na co dzień trenują tenis w RKS Okęcie. - Stwierdziłem, że w moim wieku nie będę się wygłupiał i sam biegał na korcie, skoro Staś i Zosia będą mieli z tego większą frajdę. Bardzo lubią tenis, trenują trzy razy dziennie w klubie i dzisiaj już miały jeden prezent pod choinkę - powiedział Artur Grodzki. - Oprócz tego, że sami grają, to bardzo lubią oglądać tenis na żywo. W maju chodziliśmy wszyscy na korty Warszawianki podczas Suzuki Warsaw Masters. W trakcie turnieju ich trener Paweł Kalinowski był sparingpartnerem Jeleny Dementiewej i dzięki niemu Zosia i Staś mają z nią zdjęcie opatrzone autografem. To ich ulubiona pamiątka - dodał. Fyrstenberg razem z Marcinem Matkowskim zakończyli rok jako ósma para w rankingu ATP "Doubles Race", po tym jak doszli razem do półfinału prestiżowego turnieju Masters Cup w Szanghaju, z udziałem ośmiu najlepszych debli sezonu. Walkę o finał przegrali z amerykańskimi bliźniakami Bobem i Mikem Bryanami 4:6, 4:6. - Tak, nie da się ukryć, że bliźniaki są naszą zmorą, chociaż udało nam się ich wreszcie pokonać w październiku w Paryżu. Jednak dzisiejsza gra z warszawskimi bliźniakami była bardzo przyjemna. Jestem pod wrażeniem ich techniki uderzeń, bo widać, że ich trener sporo czasu poświęca właśnie na te detale - powiedział Fyrstenberg.