"Ostatnio nie wiodło nam się najlepiej, ale celujemy właśnie w Roland Garros i Wimbledon, gdzie damy z siebie wszystko. Nie da się ukryć, że to dla nas dwa najważniejsze turnieje w najbliższych tygodniach" - powiedział internetowym Fyrstenberg. "Musimy pozostać w turnieju jak najdłużej, a naszym celem jest co najmniej ćwierćfinał, w którym możemy trafić znów na braci Bryanów. Niezbyt szczęśliwe mieliśmy losowanie, zresztą zanim doszłoby do spotkania z bliźniakami musimy i tak ograć dwie pary złożone z zawodników, którzy najlepiej czują się na "ziemi", że już nie wspomnę o Kubocie i Marachu" - dodał. Polski debel wystąpi w Paryżu jako rozstawiony z numerem szóstym, a jego pierwszymi rywalami będą Argentyńczycy Sebastian Prieto i Martin Vasallo-Arguello. W razie wygranej, w drugiej rundzie trafi na kolejnych Argentyńczyków Juana Ignacio Chelę i Eduardo Schwanka lub Hiszpanów Marca Lopeza i Tommy'ego Robredo. W 1/8 finału na jej drodze może stanąć polsko-austriacka para Łukasz Kubot i Oliver Marach. "Nie będzie to łatwa droga, ale to nie zmienia faktu, że te dwa turnieje to teraz najważniejsze dla nas sprawy, którym staramy się podporządkować wszystko inne. Po raz pierwszy w drodze z Paryża do Londynu chcemy zagrać jeden lub nawet dwa turnieje na trawie, a zaraz po Wimbledonie czeka nas bilans na półmetku sezonu" - uważa Fyrstenberg. Polscy tenisiści w ubiegłym tygodniu odpadli w pierwszej rundzie turnieju ATP w Kitzbuehel, po czym dwa dni spędzili w kraju, zanim w sobotę udali się do stolicy Francji, gdzie przed pierwszym pojedynkiem intensywnie trenują. "Jest tu spory tłok, jak zwykle na początku, ale z każdym dniem będzie się robić luźniej i mam nadzieję, że my się do tego nie przyczynimy. Chwilowo wieje tu nudą, pewnie dlatego, że wciąż czekamy na nasz pierwszy mecz. W szatni największą atrakcją jest pokój, w którym na kilkunastu ekranach można jednocześnie śledzić mecze z wszystkich kortów. Jeśli na jednym z nich coś ciekawego się dzieje to robi się przed nimi ciasno i dość głośno" - powiedział Fyrstenberg. Od igrzysk olimpijskich w Pekinie debliści prowadzą blog internetowy, ale w Paryżu - jako pierwsi polscy sportowcy - będą używając mikrobloga w serwisie blip.pl, przesyłać krótkie informacje tekstowe z informacjami, co aktualnie robią, a także załączać zdjęcia z telefonów komórkowych. "To może być całkiem fajne doświadczenie, tym bardziej, że nawet Barack Obama podczas kampanii wyborczej na prezydenta USA wysyłał za pomocą podobnego serwisu społecznościowego krótkie wiadomości. Pewnie tak naprawdę robili to ludzie z jego sztabu, ale w naszym przypadku zapewniam, że będziemy to z Marcinem robić osobiście" - powiedział Fyrstenberg.