Rozgrywane w piątkowy wieczór spotkanie zakończyło się zwycięstwem zajmującego trzecie miejsce w rankingu ATP World Tour Federera (6:4, 7:6 (7-2)), ale zdaniem Fibaka na pochwały w takim samym stopniu zasłużył 24. na światowej liście Janowicz. - Grał ze znacznie wyżej notowanym rywalem jak równy z równym i wyzwolił w nim grę na najwyższym poziomie. Widać było, że Federer jest maksymalnie skoncentrowany. Nie było miejsca na narzekanie i wyliczanie błędów - podkreślił. Jak przyznał, 22-letni łodzianin zaskoczył go tym, że przez godzinę wytrzymał szybkie tempo wymian, jakie narzucił starszy o dziewięć lat Szwajcar. - Obawiałem się przed meczem o to, bo znany z dobrego krycia kortu Federer zazwyczaj wyczerpuje rywali, ganiając ich po nim. Tymczasem Jerzy nie ustępował mu, nie był zagubiony. Dopiero w końcówce pojedynku widać było po nim zmęczenie, wyszedł też trud poprzednich spotkań. Szwajcar, który pretenduje do miana najlepszego zawodnika wszech czasów, zachował zaś więcej świeżości. Zaprocentowało też jego doświadczenie i rutyna - analizował. Fibak także ma w dorobku ćwierćfinałowe spotkania z tenisistami ze ścisłej światowej czołówki, tyle że on wychodził z nich zwycięsko. W turnieju w Monte Carlo pokonał Szweda Bjoerna Borga, a w Filadelfii wygrał z Amerykaninem Jimmym Connorsem. - To byli tacy Federerzy tamtych czasów - zaznaczył. Jego zdaniem, postawą w stolicy Włoch Janowicz potwierdził ogromny talent, który może mu zapewnić miejsce w czołowej dziesiątce rankingu ATP. - Zadziwia mnie, jak dużą regularność trudnych uderzeń prezentuje w ostatnim roku. Znacznie poprawił także grę przy siatce. On jest stworzony do gry z najlepszymi tenisistami, przy pełnych trybunach - powiedział Fibak, który uważa, że trzeba spokojnie podchodzić do szans łodzianina w zbliżającym się wielkoszlemowym turnieju Roland Garros. - Dużo będzie zależało od losowania. Poza tym Jerzy musi wyleczyć rękę. Widać było pod koniec ćwierćfinału, że go boli - dodał.