- Myślę, jeśli zdrowie pozwoli, że mogę wygrać więcej imprez niż to miało miejsce w ubiegłym roku - przyznał 28-letni Szwajcar. W 2009 tenisista z Bazylei odniósł zwycięstwa w czterech turniejach: Madryt, Cincinnati, Roland Garros i Wimbledon. Te dwa ostatnie dały mu prowadzenie w klasyfikacji wszech czasów, ma na koncie już 15. triumfów w Wielkim Szlemie. - W ubiegłym roku skupiałem się na dużych turniejach, które najtrudniej wygrać. W imprezach mniejszej rangi grało mi się trudniej. Jeśli w tym będę zdrowy, to jestem w stanie częściej zwyciężać. A to może dodać mi więcej pewności siebie i inne rzeczy staną się możliwe - choć zeszły rok był wspaniały - dodał. Gdyby plan Federera się ziścił, łatwiej byłoby mu utrzymać pozycję numerem jeden w męskim tenisie. - Chciałbym pozostać numerem jeden i to jest mój cel, to nie żadem sekret, tym bardziej, że powrót na pozycję lidera nie był łatwym zadaniem, biorąc pod uwagę postawę Rafaela Nadala i innych chłopaków - stwierdził mistrz z Bazylei. Rok 2010 Federer rozpocznie od turnieju w Dausze. W pierwszym spotkaniu we wtorek zmierzy się z Belgiem Christophe'em Rochusem.