To historyczny finał, bo obie tenisistki znalazły się w nim po raz pierwszy, ale większe szanse eksperci dają Kerber, Niemce polskiego pochodzenia. Za Kerber przemawia przede wszystkim doświadczenie. Trenująca i mieszkająca w Puszczykowie pod Poznaniem zawodniczka wie już jak wygrywać zawody tej rangi. Po raz pierwszy doświadczyła tego w styczniu, kiedy triumfowała w Australian Open. Wówczas pokonała niekwestionowaną numer jeden na świecie Serenę Williams. Teraz Amerykankę pokonała w półfinale Pliszkova, która rozgrywa turniej życia. Czeszka jeszcze nigdy dotychczas nie zdołała przeskoczyć trzeciej rundy Wielkiego Szlema. Na US Open jest w znakomitej dyspozycji, a ostatnie wygrane na pewno sprawiły, że jej pewność siebie znacznie wzrosła. W finale jest w stanie sprawić niespodziankę. Tym bardziej, że Kerber jeszcze przed tym ostatnim meczem w turnieju spełniła kolejne ze swoich marzeń. Jak mówiła w wielu wywiadach, jej celem po triumfie w Australian Open jest zostanie numerem jeden na świecie. I to się ziści w poniedziałek. Z "tronu" po 186 tygodniach nieprzerwanego prowadzenia ustąpiła Serena Williams. Zresztą to już jest rok 28-letniej Kerber, która przeżywa najlepszy okres w karierze. Była także w finale Wimbledonu (uległa S. Williams) i zdobyła srebrny medal olimpijski w Rio de Janeiro. Jeśli w sobotę wygra w Nowym Jorku, zostanie pierwszą od 1992 roku leworęczną zwyciężczynią tego turnieju. Ostatnią była pochodząca z Bałkanów Amerykanka Monica Seles. Kerber z Pliszkovą zmierzy się po raz ósmy. Spotkania tych tenisistek są zawsze wyrównane. Cztery zwycięstwa na koncie ma Niemka polskiego pochodzenia, ale ostatni pojedynek na swoją korzyść rozstrzygnęła Czeszka. W turnieju poprzedzającym US Open - w Cincinnati wygrała w finale 6:3, 6:1. Początek finału zaplanowano na godz. 22.00 czasu polskiego.