Po pięciu godzinach i dwóch minutach Djoković wykorzystał trzecią piłkę meczową. Minął biegnącego do siatki rywala i mógł wznieść ręce w geście triumfu. Potem podarł na sobie koszulkę, identycznie jak po zeszłorocznym finale, kiedy pokonał Hiszpana Rafaela Nadala również w pięciu setach. Tylko że wtedy mógł spodziewać się morderczej przeprawy, natomiast na pewno nie sądził, że tak samo, a może nawet trudniej będzie w meczu czwartej rundy. Obaj tenisiści zasłużyli na słowa uznania. Wawrinka za niesamowitego pierwszego seta, kiedy dosłownie zmiótł z kortu Djokovicia, a następnie za niesamowitą walkę i fantastyczny bekhend w kolejnych partiach. W 22. gemie ostatniego seta potrafił obronić jeszcze dwie piłki meczowe. Serb natomiast za wolę zwycięstwa, wspaniałą obronę i pewnie wiarę, że to jednak on zejdzie z Rod Laver Arena w glorii zwycięzcy. Spotkanie, które było zaplanowane jako ostatnie na tym korcie w niedzielę, przeciągnęło się do 1.41 czasu miejscowego w poniedziałek. W ćwierćfinale przeciwnikiem Dkokovicia będzie rozstawiony z numerem piątym Czech Tomasz Berdych, który jeszcze nie stracił w Melbourne seta. Inną parą 1/4 finału tworzą Hiszpanie David Ferrer (4.) i Nicolas Almagro (10.). 4. runda gry pojedynczej mężczyzn: Novak Djoković (Serbia, 1.) - Stanislas Wawrinka (Szwajcaria, 15.) 1:6, 7:5, 6:4, 6:7 (5-7), 12:10 David Ferrer (Hiszpania, 4.) - Kei Nishikori (Japonia, 16.) 6:2, 6:1, 6:4 Tomasz Berdych (Czechy, 5.) - Kevin Anderson (RPA) 6:3, 6:2, 7:6 (15-13) Nicolas Almagro (Hiszpania, 10.) - Janko Tipsarević (Serbia, 13.) 6:2, 5:1 - krecz Tipsarevicia (kontuzja lewej stopy)