Mecz trwał 49 minut. Dotychczas najlepszym wynikiem uzyskanym przez polską parę w imprezach wielkoszlemowych był półfinał Australian Open, uzyskany w 2006 roku. Natomiast Melzer i Petzschner wygrali przed rokiem Wimbledon. "Rozegraliśmy bardzo dobry turniej, chyba najlepszy w karierze i po raz pierwszy doszliśmy do wielkoszlemowego finału. Niestety dzisiaj rywale byli od nas lepsi, więc możemy im tylko pogratulować sukcesu" - powiedział podczas ceremonii Fyrstenberg. "Przyjaźnimy się od dawna, od wielu lat gramy razem w tourze i bardzo chcieliśmy dzisiaj wygrać, ale się nie udało. Na pewno przyjedziemy tu za rok i spróbujemy poprawić ten wynik" - dodał Matkowski. W wyniku przedłużających się pojedynków singlowych, finał debla rozpoczął się na cztery minuty przed północą. Na otwarcie Matkowski przegrał swoje podanie nie zdobywając nawet punktu. W dodatku popełnił dwa podwójne błędy serwisowe. Pierwszą piłkę w meczu udało się Polakom wygrać przy podaniu Melzera, jednak dwa kolejne gemy stracili znów do zera, w tym serwis Fyrstenberga. Po siedmiu minutach było już 0:4, a w wymianach 1-16. Nerwy udało się im opanować dopiero w piątym gemie, który Matkowski rozstrzygnął dzięki skutecznym serwisom. Praktycznie nie było wymian, a jedyną szybko zakończył wolejem jego partner. Później obie pary pewnie zdobywały swoje gemy, a pierwszego seta zamknął po 22 minutach Melzer wygrywającym serwisem. Drugą partię efektownie, bez straty punktu, rozpoczął Matkowski, ale w trzecim gemie Fyrstenberg pozwolił się przełamać. Zaraz po tym jednak Polacy odrobili stratę, zdobywając "breaka" przy podaniu Petzschnera. Przy stanie 2:3 i 30-30 doszło do kuriozalnej sytuacji, bowiem po woleju Matkowskiego piłka odbiła się od kortu i łydki Petzschnera, po czym przeszła nad siatką na drugą połowę. Nie pomogła rozmowa z sędzią, który uważał, że odbicie nastąpił rakietą. Sam Niemiec również nie przyznał jak było naprawdę, a jego oszustwo obnażyły powtórki telewizyjne, kilkakrotnie powtarzane przez realizatorów transmisji w Eurosporcie. Punkt otrzymali rywale, a Polacy wyraźnie zgubili rytm i przegrali cztery kolejne kolejne gemy i trwający 49 minut mecz. Zawodnicy Siemens AGD Tennis Team Polska po raz drugi spotkali się z austriacko-niemieckim duetem. W listopadzie pokonali go w ostatnim meczu w grupie w kończącym sezon ATP World Tour Finals. Ta wygrana w londyńskiej O2 Arena dała im awans do półfinału, z kompletem zwycięstw, jaki odnotowali jako jedyna z ośmiu par. Fyrstenberg i Matkowski zajmują ex aequo 13. pozycję w indywidualnym rankingu deblistów. Natomiast wśród najlepszych par tego roku, w ATP "Doubles Race", są sklasyfikowani na 12. Awans do finału US Open dał im premię w wysokości 210 tysięcy dolarów do podziału. Polacy grają ze sobą na stałe od 2003 roku, poza krótką trzymiesięczną przerwą. Pierwszy triumf w cyklu ATP World Tour odnotowali w sopockim Orange Prokom Open, właśnie osiem lat temu. Obecnie mają w dorobku 11 wspólnych zwycięstw, jakie odnieśli na wszystkich nawierzchniach. Byli najlepsi na kortach ziemnych w Sopocie (2003, 2005 i 2007) i Warszawie (2008) oraz Bukareszcie (2006) i Costa do Sauipe (2004); na twardych w Wiedniu (2007), Kuala Lumpur (2009 i imprezie ATP Masters 1000 w Madrycie (2008); a także dwukrotnie na trawie w Eastbourne (2009-10). Osiemnaście razy przegrywali w finałach imprez z tego cyklu. Natomiast czterokrotnie kwalifikowali się do zamykającego sezon turnieju masters, z udziałem ośmiu najlepszych singlistów i par w rankingu na koniec rywalizacji. W nim dwukrotnie dochodzili do półfinałów - w 2008 roku w Szanghaju w Masters Cup oraz w ubiegłym sezonie w Londynie, w ATP World Tour Finals. "Kluczowy tak naprawdę był początek finału, bo dobre otwarcie meczu inaczej ułożyłoby grę. Zaczęło się od przegranych dwóch gemów serwisowych. Pojawiły się nerwy i już było wiadomo, że pierwszy set tak naprawdę uciekł" - powiedział trener polskiego debla Radosław Szymanik. "Przede wszystkim oni fantastycznie returnowali. Owszem, Mariusz i Marcin nie serwowali na 100 procent, ale to były jednak dobre serwisy, na wysokim procencie skuteczności. Jednak za każdym razem piłka wracała po odbiorze, więc nie było łatwych punktów. Może raptem jeden gem Marcin miał taki, że punkty zdobywał bezpośrednio podaniem" - dodał Szymanik, który jest kapitanem reprezentacji Polski w rozgrywkach o Puchar Davisa. Od stanu 0:4 w pierwszym secie obie pary utrzymywały własne gemy, więc zakończył się on wynikiem 2:6, po 22 minutach. W drugiej partii Fyrstenberg pozwolił się przełamać na 1:2, ale od razu Polacy odrobili stratę. Jednak później, przy stanie 2:2 i 30-30, doszło do kuriozalnej sytuacji, bowiem po woleju Matkowskiego piłka odbiła się od kortu i łydki Petzschnera, po czym przeszła nad siatką na drugą połowę. Nie pomogła rozmowa z sędzią, który uważał, że odbicie nastąpiło rakietą. Sam Niemiec również nie przyznał jak było naprawdę, a jego oszustwo obnażyły powtórki telewizyjne, kilkakrotnie emitowane przez realizatorów transmisji w Eurosporcie. Punkt otrzymali rywale, a zawodnicy Siemens AGD Tennis Team Polska wyraźnie zgubili rytm i przegrali cztery kolejne kolejne gemy i trwający 49 minut mecz. "Nie ulega wątpliwości, że rywale byli dziś lepsi. Po fatalnym otwarciu meczu Mariusz i Marcin nie byli też w komfortowej sytuacji - cały czas musieli odrabiać straty. Jednak nic nie tłumaczy zachowania Petzschnera, które całkowicie rozmija się z zasadami fair play. Tym bardziej, że podczas kłótni z sędzią chłopcy pytali go jak było naprawdę, a on skłamał. Rozumiem, że w finale Wielkiego Szlema chce się za wszelką cenę wygrać, ale w takiej sytuacji trzeba mieć choć odrobinę honoru" - stwierdził Szymanik. "Niemiec go nie miał, nawet za grosz. Powiedziałbym nawet, że nie miał po prostu +jaj+, ale cóż, trudno coś na to poradzić. Szkoda, bo to był ważny, bardzo ważny punkt i gem. Gdyby nie doszło do przełamania, to być może gra toczyłaby się później do tie-breaka. Gdyby chłopcy go wygrali, to przeciwnicy w trzecim secie zaczęliby się zastanawiać nad tym, że nie zamknęli meczu. Natomiast Mariusz i Marcin byliby na wznoszącej i mogliby już na początku partii ich przełamać" - dodał. Dotychczas najlepszym rezultatem uzyskanym przez polską parę w imprezach wielkoszlemowych był półfinał Australian Open (2006). Natomiast Melzer i Petzschner wygrali przed rokiem Wimbledon. Obie pary spotkały się po raz drugi. W listopadzie Polacy pokonali rywali w ostatnim meczu w grupie w kończącym sezon ATP World Tour Finals. Ta wygrana w londyńskiej O2 Arena dała im awans do półfinału, z kompletem zwycięstw, jaki odnotowali jako jedyna z ośmiu par. Fyrstenberg i Matkowski zajmują ex aequo 13. pozycję w indywidualnym rankingu deblistów. Natomiast wśród najlepszych par tego roku, w ATP "Doubles Race", są sklasyfikowani na 12. Awansują jednak, bowiem zdobyli 1200 punktów. Finał US Open dał im też premię w wysokości 210 tysięcy dolarów do podziału. Polacy mają w dorobku 11 wspólnych zwycięstw w imprezach ATP World Tour, a 18 razy przegrywali w finałach turniejów z tego cyklu. Czterokrotnie kwalifikowali się do zamykającego sezon turnieju masters, z udziałem ośmiu najlepszych singlistów i par w rankingu. Wynik finału gry podwójnej mężczyzn US Open: Juergen Melzer, Philipp Petzschner (Austria, Niemcy, 9) - Mariusz Fyrstenberg, Marcin Matkowski (Polska, 6) 6:2, 6:2.